EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA. 1. Początki miasta

December 16, 2017 | Author: Marek Marek | Category: N/A
Share Embed Donate


Short Description

1 1. Początki miasta W zalesionej, otoczonej łąkami i polami, a od strony Wieprza szeregiem stawów okolicy powsta...

Description

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

1. Początki miasta

W zalesionej, otoczonej łąkami i polami, a od strony Wieprza szeregiem stawów okolicy powstało w

XVI wieku miasto. Było to prawie w połowie drogi z Lublina do Kocka, będącej wówczas odcinkiem ważnego szlaku handlowego. Miasto nazwano Lewartowem (od herbu założyciela). Zezwolenie na lokację otrzymał Piotr Firlej od króla Zygmunta Starego 29 maja 1543 roku w Krakowie. Król pozwolił na założenie miasta na gruntach wsi Łucka i Szczekarków. Teren miasta i jego mieszkańców wyłączył spod jurysdykcji urzędników państwowych, nadał mu prawo magdeburskie, a także zwolnienie czasowe z płacenia podatków. Lewartów otrzymał pozwolenie na targi we środę oraz trzy jarmarki rocznie - 25 kwietnia, 17 lipca i 1 września. Na podstawie zezwolenia królewskiego Piotr Firlej 25 sierpnia 1543 r. wystawił w Kocku dokument lokacyjny.

2. Wygląd miasta

C

entrum miasta stanowił rynek, na którym wkrótce stanął ratusz (pierwsza wzmianka w 1577 r.). Najpewniej był to budynek murowany. Możliwe, że tu mieściło się więzienie miejskie, a na placu przed ratuszem pod pręgierzem odbywały się egzekucje. Z rynku wybiegały w cztery strony główne ulice. Zapiski mówią o ulicach: Lubelskiej, ku Kamionce zwanej też "na zachód słońca", Zatylnej, Pobocznej, Krzywym Kole, Pastewnikowej, ku dworowi, do stawu. Miasto podzielone było na sektory: zwartej zabudowy, ogrodów (zlokalizowany koło stawu "Wieprzek") oraz dwa sektory pól miejskich pod Kamionką i Łucką. Łąki leżały we wschodniej części terenów miejskich "ku Wieprzowi". Rzeka płynęła szerokim korytem i była spławna. W XVII wieku istniał tu spory port rzeczny. Z okolicy zwożono zboże i spławiano Wieprzem a następnie Wisłą do Gdańska. W pobliżu miasta powstały osady wiejskie Raszów i Zajączkowo. Raszów osadzono w najbliższym sąsiedztwie terenów miejskich od północy. Szybkie tempo zaludnienia sprawiło, że już około 1555 roku zaczęło brakować wolnych działek. Zabudowywano, więc tylne części działek ulicznych i rynkowych. Mikołaj Firlej wytyczył na sąsiadujących z miastem gruntach wsi Raszów tzw. Nowy Rynek. W drugiej połowie XVII wieku Raszów połączył się z sąsiednią wsią Zagrody tworząc osadę zwaną od 1787 roku Zagrodami Lubartowskimi. Całe miasto było otoczone drewnianym parkanem, z wejściem przez bramy: Lubelską. Kamińską i Syrnicką. Parkany zniszczono dopiero w XIX wieku. Domy wznoszono drewniane, dlatego często nawiedzały miasto pożary. Ulice aż do roku1918 były niebrukowane, co stwarzało duże trudności podróżnym. Utrudniona też była komunikacja z Lublinem - trakt bity zbudowano dopiero w 1877 r.

3. Właściciele miasta

P

ierwsi właściciele wywodzili się z rodu Firlejów. Według legendy przebywający na wygnaniu Łokietek zatrzymał się w domu szlachcica frankońskiego, który przyjął go gościnnie. i usługiwał z wielką starannością. Chcąc się odwdzięczyć za to przyjęcie, książę wziął do swego orszaku jego syna, sprowadził do Polski i bogato ożenił. Z tego związku narodzić się miał Ostazyusz, protoplasta rodu Firlejów. W 1317 roku Dzierżek i Ostasz herbu Lewart z Bejsc otrzymali od księcia Łokietka przywilej. Pozwoliło to na powiększenie dóbr i bogacenie rodu. Szczyt potęgi rodu przypada na XVI wiek – czasy Mikołaja - hetmana wielkiego koronnego, posła królewskiego do Wiednia i Stambułu, dowódcy wojsk polskich w kampanii pruskiej 1519 r. Założycielem Lewartowa był P i o t r F i r 1 e j z D ą b r o w i c y - syn Mikołaja, wojewoda bełski i lubelski. Walczył pod Orszą. Posłował do Wiednia i Prus. Był dworzaninem królewskim, ulubieńcem królowej Bony. Uczestniczył w wielu komisjach sejmowych. W 1543 roku dokonał lokacji Lewartowa, wybudował tu drewniany kościół i zamek. Zmarł w 1553 r. Jego nagrobek znajduje się w kościele o.o. Dominikanów w Lublinie. Syn Piotra, również wojewoda lubelski - Mikołaj - był wyznawcą kalwinizmu. Doprowadził do rozbudowy miasta, sprowadził osadników, nadał przywilej cechowy, założył szkołę kalwińską. Wybudował wspaniałą rezydencję - pałac i urządził ogrody włoskie. Miasto słynęło wówczas z licznych rękodzielników. Po jego śmierci w roku 1588 miasto odziedziczyła jego córka Elżbieta, żona Mikołaja Kazimierskiego, zwolennika arian.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Mąż Elżbiety Firlejówny - M i k o ł a j K a z i m i e r s k i - założył zbór i stworzył słynną szkołę średnią. Tuż przed śmiercią nawrócił się na katolicyzm. Zmarł w 1598 roku. Po śmierci ojca miastem rządzili synowie: Piotr, Tomasz, Mikołaj. Władysław Dominik Zasławski-od1643 roku właściciel miasta był posłem na Sejm i regimentarzem 1648 roku. Po jego śmierci miasto przeszło na własność siostry Aleksandry, żony Dymitra Wiśniowieckiego. Hetman i kasztelan krakowski - D y m i t r W i ś n i o w i e c k i - próbując podźwignąć miasto z upadku wydał przywilej dla rzemieślników oraz przywilej pozwalający na osiedlenie się Żydów. Kolejny właściciel - J ó z e f K a r o I L u b o m i r s k i - hrabia na Wiśniowcu, Jarosławiu i Tarnowie, syn Aleksandra i Heleny Ossolińskiej, uczestnik wyprawy wiedeńskiej i pierwszej bitwy pod Parkanami Lewartów przejął drogą spadku, myślał o odbudowie świetności miasta i przebudowie pałacu według planów Tylmana z Gameren. Jego córka Marianna została żoną Pawła Sanguszki. Ród S a n g u s z k ó w pochodził z Litwy, na Wołyniu znany od XV wieku, w 1569 roku otrzymał tytuł książęcy w Koronie. P a w e ł K a r o 1 S a n g u s z k o - syn starosty surazkiego Hieronima należał do tzw. kowelskiej linii rodu. Jedynym spadkobiercą majątku został po śmierci brata. Wykształcony u Jezuitów, przebywał na dworze Jana III, a w latach 1700-1702 odbył podróż po Europie odwiedzając Anglię, Francję, Włochy, Austrię, Holandię. W kraju był podskarbim nadwornym litewskim, potem marszałkiem nadwornym i marszałkiem wielkim litewskim. W 1730 roku został kawalerem Orderu Orła Białego. Fundował liczne kościoły w Koronie i na Wołyniu, ufundował też Kaplicę Matki Bożej w Częstochowie, którą bogato uposażył. Chcąc uczynić Lewartów swoją siedzibą, starał się podnieść miasto z upadku. Zachęcał do rozwoju gospodarczego. Na jego prośbę król August III w roku 1744 zmienił nazwę miasta z Lewartowa na Lubartów (od Lubarta, rzekomego protoplasty rodu Sanguszków) oraz nadał miastu herb. Książe zawiązał cech żelazny w mieście, dbał o drogi, nakazał zbudować drewniane chodniki, naprawiać groble i parkan okalający miasto. Zobowiązał władze do obrony i ochrony przed pożarami. Z jego inicjatywy przebudowany został pałac, wzniesiono oba kościoły i klasztor. W mieście pojawiły się murowane domy, a w Szczekarkowie zbudowano duży dom (zwany pałacem) przeznaczony na wychowanie dzieci. Miały one tam przebywać pod opieką piastunek i służby oraz nauczycieli m.in. Grzegorza Piramowicza i Franciszka Karpińskiego. Książe zmarł w roku 1750 w Zahajcach na Wołyniu, jego ciało spoczęło w Kościele 00 Kapucynów w Lublinie, a język i serce w kościele św. Anny w Lubartowie (w dn. 28 maja 1751 r.). Dobrami do 17?4 roku administrowała żona Barbara z Duninów. Po podziale majątku osiadła ona w Warszawie u córki Krystyny Bielińskiej i założyła tam salon literacki, w którym bywali m.in. król Stanisław August i Ignacy Krasicki. Pomagała też biednym organizując wieczory połączone z kwestą. Po śmierci jej ciało spoczęło obok męża, a synowie ufundowali rodzicom murowane epitafium w kaplicy południowej kościoła św. Anny. J ó z e f P a u 1 i n S a n g u s z k o - syn Pawła i Barbary w wyniku podziału majątku w 1774 r. otrzymał klucz lubartowski tj. 16 wsi i 2 miasta. Zachęcał mieszczan do rozwijania rzemiosła i handlu. Zwolnił ich od daniny, zachowując jedynie czynsz pieniężny. Rozbudował pałac, przy kościele 00 Kapucynów założył pierwszą w mieście pocztę. Po jego śmierci żona A n n a z C e t n e r ó w została opiekunką małoletniego spadkobiercy- syna Romana. Ona to w 1781 r. nadała dworek z ogrodem przy klasztorze doktorowi Kordalemu na założenie apteki. Sam majątek nie był zbyt dobrze prowadzony, grunty obłożono licznymi procesami. Brat Józefa - J a n u s z - został właścicielem miasta po śmierci bratanka Romana. Próbował uporządkować sprawy uwalniając mieszczan od robocizny i przyrzekając przywileje. Wkrótce jednak zmarł, a dobra jego odziedziczył syn K o n s t a n t y. Po nim zaś jego syn M i e c z y s ł a w, który zmarł bezpotomnie w Mediolanie. Stryj Mieczysława - K a r o l, który od 1812 r. administrował częścią dóbr z Firlejem, aktem notarialnym podpisanym przez matkę Anielę z Ledóchowskich przejął dobra lubartowskie. Jemu miasto zawdzięcza przebudowę rynku w zachodniej i śródrynkowej pierzei. W 1823 r. dobra lubartowskie przekazał siostrze K 1 e m. e n t y n i e O s t r o w s k i e j. Klementyna Ostrowska - Małachowska była osobą bardzo hojną. Ofiarowała dużą sumę pieniędzy na budowę kościoła Karola Boromeusza w Warszawie, sfinansowała też edycję dzieł Mickiewicza w języku polskim w Paryżu. Na krótko założyła w pałacu szpital, sama odwiedzała i opiekowała się chorymi, pielęgnowanymi przez nadwornego lekarza Rutkowskiego. Wystarała się też o odpust dla lubartowskich kościołów w dniu św. Ładysława z Gielniowa. Próbowała dokonać zmiany w wystroju pałacu niszcząc pierwotne założenia Fontany. Po śmierci drugiego męża Napoleona Małachowskiego sprzedała swe dobra i wyjechała do Paryża. Tam też zmarła, pochowana została na cmentarzu Pere-Lachaise. Następny właściciel miasta to H e n r y k Ł u b i e ń s k i - kuzyn Małachowskiej, syn Feliksa i Tekli z Bielińskich. Poseł na Sejm, członek Komisji Skarbu, rzecznik założenia Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, dyrektor handlowy i wiceprezes Banku Polskiego. Założyciel i właściciel wielu zakładów - gorzelni, cukrowni, browarów, fabryki fajansów. W 1842 r. Iwan Paskiewicz usunął go z kierownictwa Banku i wytoczył proces. Skazany za nadużycia władzy cały swój majątek przeznaczył na pokrycie strat Banku. Miasto zostało przejęte przez Bank Polski. Ostatni właściciel miasta S t a n i s ł a w M y c i e 1 s k i odkupił je od Banku w 1858 r. i

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA administrował do 1866. Część gruntów sprzedał kolonistom niemieckim, resztę z polecenia Banku rozparcelowano. W 1866 r. ukazem carskim zniesiono stosunki dominalne.

4. Mieszkańcy miasta i ich zajęcia

P

ierwsi mieszkańcy pochodzili z okolicznych miejscowości. Rekrutowali się też spośród poddanych właściciela i związanych z nim przedstawicieli szlachty. Mikołaj Firlej usiłował sprowadzić do Lewartowa przede wszystkim rzemieślników. Nadawał posesje: balwierzowi, krawcowi, murarzowi, tkaczowi, szklarzowi, sukiennikom. Chcąc zachęcić cudzoziemców do osiedlania się wydał specjalny przywilej zapewniający m.in. wolność wyznania i prawo do rządzenia się według prawa kraju własnego. W mieście poza Polakami zamieszkiwało sporo Niemców, Holendrów, Francuzów. W końcu XVI wieku zainteresowali się Lewartowem Żydzi. Firlej polecił m. in. Abramowi Dunerowi założyć na gruntach wsi Łucka osadę Zajączków, nadając mu ją. Sporo Żydów zamieszkało też ulicę Lubelską, przy której zbudowali synagogę. Każdy mieszczanin miał dom, jeden łan pola, łąki oraz ogród. Mieszkańcy zajmowali się rolnictwem, hodowlą, rzemiosłem. Najstarsze księgi miejskie wymieniają: cieśli, zdunów, ślusarzy, nożowników, kuśnierzy, szewców, rymarzy, krawców, czapników, tkaczy, stolarzy, bednarzy, młynarzy, piekarzy, a także złotnika, cyrulika, aptekarza, balwierza, kapelusznika, rusznicznika. Rzemieślnicy sami sprzedawali swe wyroby na targach i jarmarkach. Produkowano spore ilości piwa i gorzałki w browarach, liczne stawy pozwalały rozwijać hodowlę ryb. Łąki i leśne polany ułatwiały hodowlę bydła. Osadnicy w dniu św. Marcina - 11 listopada - mieli płacić daniny (dwa złote z placu), oddawać w naturze gęsi, kury, jaja, konopie, owies itp., dostarczyć podwód do dworu. Od robocizny zwalniano rzemieślników płacących podatki w pieniądzu. Na okres 24 lat po założeniu miasta Firlej zwolnił mieszkańców z wszelkich obciążeń. Życie gospodarcze miasta koncentrowało się wokół cotygodniowych Targów organizowanych we środy oraz dorocznych jarmarków. Kwietniowy i wrześniowy odbywały się w terminach wyznaczonych, lipcowy przesunięto na dzień św. Anny. Zgodnie z postanowieniem właściciela Lewartów posiadał wolnicę na mięso we wtorki (wolno było wtedy handlować kmieciom i obywatelom innych miast). W jarmarkach mogli uczestniczyć wszyscy, bo nie obowiązywały przywileje cechowe. Nie należący do cechu musieli wnieść opłaty do kasy cechowej, zaś cechowi mieli obowiązek pod karą grzywny wystawiania towarów w jatkach zwanych sochockimi i klitkach mięsnych. Jatkę musiał posiadać każdy cechmistrz. Jakość towarów była sprawdzana dokładnie przez starszych, a winnych zaniedbań karano. Starsi ustalali też ceny na towary. Lewartowskie towary musiały być doskonałej jakości, skoro zyskiwały popyt np. w Anglii. Handel zaczął się rozwijać szczególnie, gdy przywilejem Karola Lubomirskiego pozwolono Żydom na zajmowanie się nim. Reorganizacji dokonał Paweł Sanguszko m.in. zakazując kupcom zwożenia obcych towarów i nakazując kupno miejscowych. Aby umożliwić pańszczyźnianym udział w targach przesunięto je na niedzielę. Tak było aż do 1860 r., gdy przesunięto je na piątek. Rzemieślnicy mogli zrzeszać się w cechach. W XVIII wieku istniały trzy: szewski, krawiecki i żelazny: Cechy były szkołą życia towarzyskiego. Urządzano przyjęcia z okazji przyjmowania uczniów, zdania egzaminu mistrzowskiego, wyboru cechmistrza. Obowiązkiem członka cechu była pomoc w czasie obrony miasta. Na przykład w okresie Powstania Kościuszkowskiego mieszczanie lubartowscy dopomogli oddziałowi porucznika Antoniego Zalewskiego w zabraniu prowiantu sztabowi rosyjskiemu. Cechy spełniały też różne obowiązki kościelne uczestnicząc w obrzędach, uroczystościach i pogrzebach. Regułą było dbanie o dobrą opinię i morale członków cechu.

5. Władze miasta

P

ierwszych urzędników wyznaczył fundator, dopiero po pewnym czasie wpływ na ich wybór otrzymali mieszkańcy. Pierwszym urzędnikiem z ramienia pana był sołtys odpowiedzialny za sprowadzenie kolonistów. Jego nazwisko nie jest znane. Sołectwo było dożywotnie, po śmierci sołtysa jego potomkowie musieli zwrócić całą posiadłość dziedzicowi, otrzymując w zamian sumę 40 grzywien. Mikołaj Firlej ustalił strukturę władz miejskich. Urząd dworski stanowili: plenipotent właściciela, pisarz i wójt, zaś urząd miejski: burmistrz z siedmioma rajcami, siedmiu ławników, pisarz i sługa miejski. Plenipotent - zwany starostą - ogłaszał mieszczanom decyzje właściciela, kontrolował terminowość płacenia podatków, zbierania świadczeń w naturze i robociźnie, powiadamiał władze miejskie o nadaniu posesji miejskich. Sprawy administracji, skarbu i organizacji życia miejskiego należały do rady, za to władza sądowa do wójtów i ławników. Ci ostatni pełnili swe funkcje przez wiele lat, często przekazując je synom. Znane są nazwiska lewartowskich wójtów z XVI i początku XVII

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA wieku. Byli to: Jan Łapkowski, Marcin Polak, Szymon Oczko, Szczęsny Popławski, Sebastian Księżopolski, Stanisław Oczko, Piotr Pasinek. Wójt i rada zarządzali majątkiem gminy: domami , placami, stawami, browarami. Dokonywali szacowania gruntów, sporządzali działy rodzinne. Członkowie urzędu zostawali opiekunami małoletnich sierot. Za swe funkcje urzędnicy pobierali wynagrodzenie pochodzące z opłat uiszczanych przy wpisywaniu kontraktów do ksiąg miejskich. Do urzędników należeli też pisarz i sługa miejski. Pierwszy protokołował rozprawy sądowe, wpisywał do ksiąg miejskich, sporządzał testamenty. W XVII wieku tę funkcję pełnili m.in. Grzegorz Staciwa i Balcer Lewandowski. Sługa ogłaszał transakcje i wykonywał kary sądowe. Lewartów posiadał prawo miecza, czyli możność wymierzania kary śmierci. W roku 1577 miasto miało nawet własnego kata - Stanisław Kukowicz skazany na śmierć poprosił o darowanie winy w zamian za pełnienie tej funkcji. Na stałe jednak miasto nie dorobiło się kata i w późniejszych latach sprowadzono go z innych miejscowości. Od wyroku sądu miejskiego można było odwołać się do dziedzica. Ten też sądził wójta. Własne sądy posiadali też cechy oraz Żydzi. Dziedzic często osobiście wnikał w sprawy miasta, pisał rozporządzenia, przeglądał księgi miejskie. Mieszczanie byli ludźmi wolnymi, mieli swobodę wyboru zawodu i miejsca zamieszkania.

6. Szkolnictwo w Lewartowie

Mikołaj Firlej doprowadził do powstania szkoły kalwińskiej w mieście. Pierwszym jej rektorem w

1580 r. został Szymon Seidler. Stworzył on gimnazjum humanistyczne na wzór Pińczowa, czy Krakowa. Po roku 1582 rektorem szkoły został śląski kalwin Samuel Wolf, utrzymujący kontakty z Sebastianem Klonowicem. Zaś ostatnim rektorem był Stanisław Pietrzycki, kierujący również szkołami w Turobinie, a następnie w Kocku. Szkoła ta miała 3-4 klasy, panował w niej kult literatury rzymskiej i języka łacińskiego, choć nauczano też i polskiego (wielkim propagatorem był Mikołaj Firlej). Uczyły się tu dzieci miejscowej szlachty i mieszczaństwa. Szkoła ta istniała zapewne obok ariańskiej, choć poziom tej ostatniej powodował, że z czasem z kalwińskiej zaczęto odbierać dzieci przenosząc do Kocka. Nowy właściciel miasta Mikołaj Kazimierski doprowadził do powstania szkoły ariańskiej. Istniała ona w latach 1588-1598. Tuż przed śmiercią dziedzic Lewartowa nawrócił się na katolicyzm i wyraził życzenie, by kościół ariański przekazać katolikom. Szkoła nie miała już odpowiednich warunków do działania i przestała istnieć. Organizatorem i rektorem tej szkoły był Wojciech z Kalisza, absolwent Akademii Krakowskiej, wychowawca synów Pawła Zielińskiego. Nauczyciel w szkole kalwińskiej w Turobinie, rektor w Chmielniku, a od 1588 r. w Lewartowie. Szkoła miała charakter humanistyczny, a cel nauczania zawierał się w maksymie: "pobożność rozumna i wymowa prowadzi do wiedzy". Językiem wykładowym była łacina. Program nauczania w formie listów do nauczycieli poszczególnych klas napisał sam rektor. Nauczano następujących przedmiotów: religii, etyki, ekonomiki, polityki, fizyki, medycyny, matematyki, astronomii, muzyki, architektury, dialektyki i retoryki, języka łacińskiego, greckiego i hebrajskiego. Szkoła posiadała pięć klas. Znane są nazwiska nauczycieli: Jan Sokołowski, Samuel Pabianowski, Samuel Berllius, Andrzej Wojdowski, Jan Balcerowic. Naukę tu pobierali uczniowie okoliczni a także przybyli z innych części Korony, jak również z Kurlandii i Inflant. Porządek regulowały prawa szkolne opracowane przez rektora. Położono w nich nacisk na dyscyplinę, karność, frekwencję, punktualność, naukę, aktywność ucznia. Podkreślano ważność takich spraw, jak szacunek dla starszych, walka z kłamstwem, oszczerstwem, lenistwem, marnotrawstwem, kradzieżą oraz dbałość o czystość i wygląd zewnętrzny, kulturalne zachowanie i wyrażanie się. Z doświadczeń tej szkoły miał korzystać kanclerz Zamoyski przy tworzeniu swej Akademii. Świetność szkoły kończy się z chwilą śmierci protektora. Wojciech z Kalisza przenosi do Lucławic w Małopolsce, gdzie arianie mają swoją szkołę do 1600 roku. Kres istnienia szkół protestanckich w mieście przyniosła rekatolizacja Lubartowa.

PRAWA SZKOŁY LEWARTOWSKIEJ – wyjątki 1.Kto nie przychodzi w godzinach oznaczonych, nie przynosi ze sobą książek i przyborów, zaniedbuje się w pilności opuszcza lekcje szkolne lub kazania jeśli go nie usprawiedliwią rodzice lub nadzór domowy ponieważ dopuszcza się przestępstwa nie ze słabości umysłowej, ale ze złej woli-rozwagi ma być ukarany. 2.Kto się spóźnia ma być ukarany, jak rektor i nauczyciel uznają . 3.Kto przez niedbalstwo uciążliwy jest nauczycielowi ,nie spisuje wykładu ,nie wyucza się go na pamięć i dlatego na pytania nie umiem udzielić ... grzeszy przeciwko rodzicom , nauczycielom i kolegom , którym naukę opóźnia – stosownie do wieku i uzdolnienia ma być ukarany ,albo użyciem rózgi albo skarceniem.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA 4.Kto podczas nauki o czym innym myśli ,baraszkuje ,bawi się, rysuje rachuje szyby w oknie lub czyta inną książkę aniżeli będącą przedmiotem nauki-ma być ukarany pogróżką słowną lub skarceniem. 5.Kto języka ojczystego lub słów nieprzyzwoitych i sprośnych ma być ukarany według wielkości przewinienia. 6.Kto przed rodzicami, krewnymi, opiekunami ,czy kim innym osobiście lub listownie nauczycieli lub nadzór domowy fałszywie oskarża, jest niewdzięczny i kłamstwem przykrości im wyrządza –ma być dla przykładu ukarany. 7.Kto wyszydza pilność kolegów, zadaje się z niecnymi, wbrew uczciwości broni występków, wyśmiewa się z nauki drugich, rozbija się i zakłóca spokój z dążnością i wrogą... tacy jako wzgardziciele dobrych obyczajów i nieprzyjaciele cnoty mają być ukarani. 13. Za pierwszym dzwonkiem każdy wstać natychmiast ma, zaścielić sypialnię, czy stancję, uporządkować wszystkie książki, ubrania i inne sprzęty. 15.Podczas obiadu, śniadania i podwieczorka w każdym miejscu wszystkie rozmowy mają dotyczyć spraw uczniowskich, potrzebnych i pożytecznych, mowa zaś ma być łacińska. 17.Bez pozwolenia nauczyciela albo nadzoru domowego wybiegać z gospody do miasta, chodzić do szynku i na biesiady publiczne i prywatne nie można bezkarnie.

7. Dysputy religijne

W

drugiej połowie XVI wieku Lewantów był ośrodkiem protestantyzmu. Za namową Mikołaja Firleja, dążącego do pogodzenia różnych odłamów reformacji, odbył się tu wielki synod. Jesienią 1580 r. zjechało do Lewartowa około 150 ministrów różnych wyznań. Dysputa ta nie udała się, ponieważ gdy pojawili się arianie przedstawiciele innych odłamów reformacji nie chcieli rozmawiać z "wyklętymi" przez Kościół. Synod rozwiązał się. Miasto zwracało też uwagę lubelskich jezuitów. Na przełomie 1591 i 1592 roku działała misja katolicka, w czasie której nawrócić się miało 256 osób. W dniach 13 i 14 stycznia 1952 roku odbyła się wielka dysputa religijna jezuitów z arianami i kalwinami. Dotyczyła ona zagadnień przedwieczności i równości bóstwa Chrystusa. Do dysputy wezwano Wojciecha z Kalisza, który zaprosił wybitnych teologów ariańskich: Jana Niemojewskiego, Marcina Czechowica, Fausta Socyna, Erazma Otwinowskiego i wielu innych. Kościół był pełen, dysputa trwała wiele godzin. Nie przyniosła jednak rozstrzygnięcia, każdy pozostał przy swoim zdaniu. Jezuici rozgłaszali potem swoje zwycięstwo, ponieważ forma dysputy - swoiste widowisko - bardzo im odpowiadało, mogli ani zagłuszyć przeciwnika odnosząc pozorny sukces. Po 1598 r. nastąpiła rekatolizacja miasta, choć różnowiercy zachowali znaczną liczbę wyznawców. W 1630 r. zostali oskarżeni o spowodowanie pożaru kościoła w Lewartowie. Zbór kalwiński utrzymywany przez ks. Marię Zasławską upadł po jej śmierci w 1643 r.

8. Upadek i odrodzenie miasta w XVII i XVIII wieku

Wojny XVII wieku, a zwłaszcza "potop" szwedzki doprowadzają do upadku miasta. Po przegranej

pod Gołębiem przez Kock i Lewartów przeszła w kierunku Zamościa część oddziałów Czarnieckiego. Miasto zostało wtedy ograbione i zniszczone przez Szwedów. We znaki mieszkańcom dawały się przemarsze wojsk, dewastacje oraz zajazdy szlacheckie. Wszystko to powodowało upadek rzemiosła i handlu a także zmniejszenie liczby ludności. Miasto liczące dawniej do 1000 mieszkańców w 1674 r. zamieszkiwało 252, a dwa lata później 214 osób, 50% zabudowy uległo zniszczeniu. Właściciele usiłowali wspomóc mieszkańców, ale bez specjalnego efektu. Ważnym momentem stał się dopiero przywilej Augusta III o zmianie nazwy i odnowieniu prawa magdeburskiego. Tylko miasta posiadające to prawo mogły liczyć na ochronę ze strony państwa. Miasto potrzebowało pomocy i otrzymało ją od dworu w celu odbudowy domów, rozwoju rzemiosła i handlu. W latach 80-tych XVIII wieku uzyskało wiele ulg w ciężarach na rzecz dworu, znikła pańszczyzna, daniny i posługi, pozostał tylko czynsz. W drugiej połowie XVZII wieku następuje rozwój miasta, przybywa domów i mieszkańców. Miasto wydłuża swój kształt, dorabia się nowego rynku i kilku nowych ulic m.in. Browarnej, Za austerią, Folwarcznej. Posiada własny ratusz, pręgierz i być może szkołę parafialną. Domy są budowane z muru pruskiego lub (częściej) drewniane, co sprzyjało pożarom np. w 1791 r. Ludność liczyła w końcu lat 80-tych tego stulecia 2500 osób, głównie rolników i rzemieślników. Istniały trzy cechy - szewski, krawiecki i żelazny. Dużą grupę stanowili ludzie luźni utrzymujący się z pracy najemnej oraz żebracy (33). Wśród mieszczan dominują rodziny: Charęzińskich, Chręzów, Nestorowiczów, Jeziorów, Mazusiów, Magierków, Zwolińskich, Koziarskich, Dzięciołowskich, Tchorków, Kubickich. Nazwiska niemieckie nosili: architekt miejski Johan Vater i lekarz doktor Schade. Aptekarzem był Lewandowski.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Wśród Żydów przeważali rzemieślnicy zwłaszcza krawcy, cyrulicy, a także introligatorzy, felczerzy, złotnicy, jubilerzy. Poważne zyski czerpali też Żydzi z propinacji i handlu zbożem. Kupcy Jonasz Perec i Samson Koplowicz mieli nawet własne galery w portach wiślanych. Majątki w mieście posiadała też szlachta np. Mikołaj Jurewicz, Wojciech Stingiel czy Adam Aleksandrowicz. Obok Kraśnika, wśród 40 prywatnych miast, był Lubartów najludniejszym miastem Lubelszczyzny. Miał własne sądownictwo stanowe, autonomię wewnętrzną, prawo propinacji i wolny wyrąb w lasach dworskich.

9. Kościoły w mieście KOŚCIÓŁ ŚW. ANNY Pierwotny drewniany kościół usytuowano w północnej części miasta, obok dworu. Założony został przez Piotra Firleja około 1549 r. pod wezwaniem św. Piotra Apostoła. Biskup krakowski Samuel Maciejowski zaliczył świątynię w poczet swojej diecezji. Syn Piotra - Mikołaj, wojewoda lubelski przekazał świątynię kalwinom, katolicy musieli korzystać z kaplicy w Łucce. Mikołaj Kazimierski nakazał testamentem zwrot świątyni katolikom. Prawdopodobnie wówczas dokonana zmiany wezwania na św. Annę. Był to obszerny, drewniany kościół z trzema ołtarzami, drewniana chrzcielnicą i rzeźbionym krucyfiksem. W pobliżu znajdowała się dzwonnica i cmentarz. Kościół ten uległ spaleniu a kolejny wzmiankowany w dokumentach, nadal drewniany był już pod nowym wezwaniem Jana Chrzciciela. Następny pożar spowodował konieczność odbudowy, powstał wówczas kościół św. św. Piotra i Pawła z trzema ołtarzami: św. Anny, Matki Bożej i Chrystusa Ukrzyżowanego. W 1733 r. podjęto budowę murowanej świątyni, w miejsce wcześniejszej drewnianej. Budowniczym zostaje nadworny architekt rodu Sanguszków, Włoch Paweł Fontana, a nadzór sprawuje Tomasz Rezler. Kościół ten uległ częściowemu spaleniu w 1791 r., odbudowano go już rok później. Zbudowany został na planie owalnym. Liczne filary, pilastry, zaokrąglenia, zmiękczenia form czynią wnętrze świątyni bogatym przez urozmaiconą grę światłocienia. Dwuwieżowa fasada i trzynawowa forma przypomina kościoły katedralne lub kolegiackie, zwłaszcza, że w podziemiach jest krypta, a jest to atrybutem katedr. W drugiej połowie wieku kościół dodatkowo wsparto podmurowaniem. Nad fasadą (z kopułą i sygnaturką) umieszczono figurę Matki Bożej, zaś we framugach posągi Apostołów. Dziedziniec otoczono arkadowym murem krytym dachówką, po rogach dziedzińca ustawiono dwie kaplice, a od frontu dzwonnicę i plebanię. Wspaniałe, marmurowe drzwi prowadzą przez przedsionek nawą główną do absydy i ołtarza głównego. Ołtarz ten wypełnia wgłębienie absydy, a sama konstrukcja sprawia, że wzrok patrzącego kieruje się ku centrum, czyli obrazowi ołtarzowemu przedstawiającemu św. Annę z Maryją i Jezusem. Na ścianach bocznych prezbiterium umieszczono obrazy o tematyce biblijnej. Na sklepieniu kopuły znajduje się polichromia ukazująca wnętrze nieba z centralną postacią Boga Ojca w otoczeniu Syna i Ducha św. oraz aniołów. Wszystkie postacie przedstawiono w skrótach perspektywicznych i patetycznych gestach, co wyrażało epokę baroku. Z ołtarzy bocznych wyróżniają się Matki Bożej (fundowany prawdopodobnie przez Jana Sobieskiego) oraz Chrystusa Ukrzyżowanego z pełną ekspresji rzeźbą cierpiącego, umierającego Jezusa. Krucyfiks ten pochodzi najpewniej z poprzedniej świątyni. W ołtarzu tym umieszczono urnę ze szczątkami św. Faustyna - dar Sanguszków. Nad ołtarzami umieszczono renesansowe okna witrażowe fundowane około 1900 r. przez rodzinę Michała Urbana z Majdanu Kozłowieckiego. Helena Morozewiczowa zrobiła zdjęcia, według których w fabryce Łubińskiego w Warszawie wykonano dwa witraże - Chrystusa z dziećmi (pozował dr Morozewicz, lekarz powiatowy oraz krewni i dzieci fundatora) i ołtarz MB Nieustającej Pomocy z klęczącym na pierwszym planie chłopcem (był nim sam Michał Urban). Jeden z witraży uległ zniszczeniu w okresie okupacji, w ostatnich latach wykonano w to miejsce nowy. Architektury nawy głównej dopełniają posągi Ojców Kościoła: świętych – Grzegorza Wielkiego, Atanazego, Bonawentury, Hieronima, Augustyna, Bernarda. Charakteru katakumb i mauzoleum przydają świątyni marmurowe tablice a zwłaszcza w prawej nawie, grobowiec Sanguszków z symbolem zgaszonego życia i herbami rodów Sanguszków i Duninów. Przy prezbiterium, po drugiej stronie zakrystii znajdowała się niegdyś kaplica z ołtarzem św. Agaty. Z niej schody wiodły do oratorium nad kaplicą, którym można było przejść poza ołtarzem głównym do skarbca nad zakrystią. W pobliżu kościoła św. Anny znajdował się szpital dla ubogich fundowany około 1603 r. przez Zofię Osmólską. Istniał on do wieku XIX. Przy kościele funkcjonowała też szkółka parafialna ucząca czytania, pisania, łaciny, katechizmu i śpiewów kościelnych. KOŚCIÓŁ I KLASZTOR O.O. KAPUCYNÓW W roku 1721 na skraju miasta wzniesiono drewnianą kapliczkę pod wezwaniem św. Wawrzyńca. Staraniem Pawła Karola Sanguszki oraz skarbnika trembowelskiego płk Michała Krzynieckiego w latach 17351741 wzniesiono w tym miejscu kościół i klasztor. Budowlę w stylu baroku toskańskiego projektował i prowadził Fontana. Ojciec Liboriusz Zdarźil z Graślic, komisarz generalny Kapucynów w Polsce sprowadził tu

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA 13 zakonników. W dniu ich sprowadzenia do klasztoru odbył się chrzest córki księcia fundatora kościoła. Klasztor został poważnie uszkodzony w Powstaniu Listopadowym, zaś za poparcie Powstania styczniowego (patriotyczne kazania, kapelan oddziału, nowicjusze w oddziałach, szpital powstańczy w klasztorze) jeden z zakonników został zesłany na Sybir, kilku aresztowano a klasztor w 1867 r. skasowano. Zostawiono jedynie dożywotnio ojca Faustyna Jarzębińskiego. Opiekę nad kościołem sprawowali następnie duchowni z kościoła św. Anny. Wystrój wnętrza jest bardzo skromny. Do cenniejszych zabytków należą obrazy autorstwa Szymona Czechowicza m.in. w ołtarzu głównym "Męczeństwo św. Wawrzyńca".

10. Pałac lubartowski

W zapiskach spotykamy

się z informacją, że pierwsza rezydencja Firlejów to zamek. Była to prawdopodobnie budowla w stylu renesansowym o charakterze obronnym z fortyfikacjami i umocnieniami z fosą. Brama południowa łączyła się mostem z kościołem i miastem podgrodziem. Mikołaj Firlej założył ogrody w stylu włoskim. Otoczone były parkanem złożonym z przęseł podobnych do muru przykościelnego. Zamek zniszczono w okresie "potopu" szwedzkiego. W XVII wieku dobra przeszły w ręce 3erzego Karola Lubomirskiego. Nie wiadomo, czy podjął on próbę odbudowy, chociaż zachowały się pochodzące z 1693 r. projekty Tylmana z Gameren. Przedstawiały one jednopiętrowy budynek kryty czterospadowym dachem z kopulastą wieżą w środkowej części fasady. Sanguszko przejął pałac zniszczony wojnami. Odbudowę prowadził Paweł Fontana w latach 1703-1743. Dodano wówczas drugie piętro i oficyny boczne, a od strony parku taras. Całość otoczono ogrodzeniem z trzema bramami i mostem. Dziedziniec przed pałacem otaczał mur z ośmiokątnymi basztami ozdobionymi figurami i herbem Sanguszków. Budynek pałacu to prostopadłościan z trójkątnym tympanonem na tle attyki. Na tympanonie płaskorzeźba przedstawiała apoteozę sztuki: Apollo z lirą w otoczeniu putt symbolizujących rzeźbę (młotek i dłuto), poezję (wieniec laurowy), astronomię (globus i luneta), mądrość {sowa). Attykę wieńczyła tarcza herbowa z Pogonią i Łabędziem. Ganek nad wejściem wsparty był na ośmiu kolumnach w stylu doryckim. Oknom parteru w kształcie wydłużonego prostokąta odpowiadały okna pierwszego piętra – dwa zakończone łukiem i pozostałe proste, każde obramowane ramą i ozdobione dekoracją rzeźbiarską. Drugie piętro niźsza od pozostałych miało okna kwadratowe. Sień pałacową oświetlały latarnie, tu stała też warta pałacowa. Na parterze od strony dziedzińca umiejscowiono kancelarię z apteczką i łazienkę, w narożnym pokoju znajdował się bilard. Ściany wybijano materiami, głównie adamaszkiem i złotym galonem lub boazerią. Marmurowe kominki, zegary, lichtarze, meble, porcelana, obrazy, dywany to typowe wyposażenie wnętrz pałacowych. W alkierzu południowym usytuowano kaplicę z sufitem z otworem pozwalającym zobaczyć wierzchołek wieży. Tu znajdował się czarny, lakierowany ołtarz z Pietą i dwoma obrazami o tematyce męczeństwa Jezusa. Z czasem kaplica uległa modyfikacji. Nad nią umieszczono ciekawie zaprojektowaną bibliotekę z szafami ustawionymi pod ścianami spiralnie wijącej się podłogi. W 1788 roku przebudowano częściowo pałac. Dwubiegowe schody spotykające się na półpiętrze podpierane były przez kolumny jońskie, a w miejscu zejścia się schodów przez atlanty. Pojawiły się wytworne apartamenty - czerwony, obity karmazynowym brokatem, chiński a złocony i turecki. W północnej części obok sali bilardowej - pojawiła się teatralnia. Do fasady wschodniej przylegał taras ogrodowy zwany galerią. Wejście doń wiodło od strony pałacu i ogrodzenia. Galeria była murowana, podparta przyporowymi szkarpami, wyłożona kamienna posadzką. Dookoła biegła balustrada z 20 posągami. Z galerii do parku wiodły dębowe schody. Galeria znika w 1788 r., w jej miejsce pojawiają się oficyny zwane łazienkami. W północnej stronie parku umiejscowiono klasycystyczną oranżerię z bogactwem roślin. Park zamieniono na francuski ze szpalerami i równo wytyczonymi kwaterami.. Ogrodzony był parkanem, posiadał dwa stawy zasilane z dwóch źródeł tworzących kanał. Nad nimi przerzucono mostki. Do parku przylegał ogród warzywny, do którego uprawy wyznaczano pańszczyznę z Lisowa, Brzezin i Zagród. Kolejnej przebudowy podjął się A. Szuch na życzenie hrabiny Klementyny Małachowskiej w 1830 r. Zniszczono wówczas wieżę zegarową stojącą przed pałacem, wyburzono oficyny boczne. Zrywano stare tapety, podłogi, kominki, piece i posadzki, by powstawiać nowe, ale wydarzenia polityczne (Powstanie Listopadowe) oraz zainteresowanie hrabiny innymi sprawami spowodowały zaprzestanie prac. Hrabina wyjechała wkrótce za granicę, a nowy właściciel Stanisław Mycielski odremontował jedynie parter. Na piętrze mieścił się czasowo szpital wojskowy, zaś w jednej z sal urządzano przedstawienia i koncerty amatorskie. W końcu XIX wieku nabył pałac z parkiem Ludwik Grabowski. Park oddał do użytku publicznego, a pałac niezamieszkany powoli popadał w ruinę. Ostatni właściciel Łysiński sprzedał pałac Braciom Misjonarzom Kresowym, którzy mieli zamiar urządzić tu klasztor i szkołę. W niewyjaśnionych okolicznościach w 1933 r. pałac spłonął. Zarząd miasta z burmistrzem Janem Jastrzębskim dwa lata później wykupił ruinę wraz z parkiem. Zatrudniono ogrodnika, który uporządkował aleje, zasadził krzewy i kwiaty. Staw oczyszczono i zarybiono, zaś aleję do Wieprza obsadzona topolami. W parku urządzano zabawy, festyny i loterie. W czasie wojny Niemcy pod ocalałe fragmenty pałacu

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA podkładali ładunki wybuchowe, by czerpać materiał do budowy i naprawy dróg. W pobliżu oranżerii uprawiano warzywa, zaś pałacową łazienkę zamieniono na mleczarnię. Po wojnie zaczęto odbudowę pałacu, nadając mu wygląd zewnętrzny z czasów sanguszkowskich. Wnętrza przystosowano do potrzeb biurowych, odtworzono jedynie klatkę schodową w głównej sieni. Park odrestaurowano po 1950 r. jako francuski staraniem Gerarda Ciołka.

P R Z Y W I L E J E (wersja uwspółcześniona)

My

Zygmunt, z łaski Bożej król Polski, Wielki Książe Litewski, a także ziemi krakowskiej, sandomierskiej, sieradzkiej, łęczyńskiej, ruskiej, pruskiej etc., Pan i Dziedzic oznajmujemy niniejszym skryptem naszym... iż my mając zawsze zacne usługi JW Imci Piotra z Dąbrowicy Wojewody lubelskiego i radomskiego, starosty kazimierskiego, którymi nam i Rzeczypospolitej Królestwa naszego ofiarował się i na dalszy czas życzliwie ofiaruje... ustaliliśmy pozwolić i dać pomienionemu Imci, jakoż pozwalamy i dajemy zakładać i fundować miasto Lewartów we własnym dziedzictwie jego Łuczka i Szczekarków w ziemi i powiecie lubelskim leżącym... Ażeby zaś toż samo miasteczko Lewartów kiedykolwiek do lepszej kondycji i pomnożenia przyszło, dajemy wszystkim obywatelom jego teraźniejszym i przyszłym prawo niemieckie magdeburskie... jakoż i władzy wszystkich naszych i Królestwa naszego wojewodów, kasztelanów, starostów, sędziów i podsędków... Dan w Krakowie we wtorek podczas Oktawy Bożego Ciała Roku tysięcznego pięćsetnego czterdziestego trzeciego, panowania naszego trzydziestego siódmego. ZYGMUNT król

˜ˉ˜ My Piotr

z Dąbrowice i w Janowcu i w Kotku dziedzic, wojewoda lubelski, radomski i kazimierski starosta, oznajmujemy... iż my, chcąc dobra nasze pomnażać i rozszerzyć i do większych dochodów przywieść, miasteczko nasze teraz nowo założone i postawione nazwane Lewarthow w majętności Szczekarkowskiej umyśliliśmy fundować i postanowić i jemu prawa niejakie napisać... chcemy, aby obywatele tego miasteczka przerzeczonego praw, sposobów i obyczajów używali i z nich się cieszyli i to zapisujemy wiecznymi czasy. Przydawamy też obywatelom przerzeczonego Lewartowa wolne wycinanie dębów i drzew potrzebnych na wszystkie budowanie i potrzebę domową... Pozwalamy im też wolność, aby mogli jatki, albo budki, albo stoły postawić, w których nikomu inszemu nie wolno będzie soli ku przedawaniu wykladać, jedno mieszczanom, albo temu, który ma prawo miejskie... Dajemy też przerzeczonym mieszczanom naszym lewartowskim władzę postawić stoły, które sochackimi pospolicie zowią, w których wolno będzie którymkolwiek wsi kmieciom i inszych miast obywatelom bydła wszelakie wielkie i małe bić i we wtorek mięso wolno będzie przedawać, od których z osobna podatek.. płacić będą... żadnemu karczmarzowi we wsi naszych w pół mili od przerzaceczonego miasteczka nie dopuszczamy piwa warzyć, ale je w miasteczku kupować, a kupione w ich karczmach przedawać rozkazujemy. Wyjmujemy też i wolno czyniemy miasteczko przerzeczone i jego obywatele od wszystkich sądów świeckich... i chcemy, aby przed żadnym sędzią świeckim... tylko przed wójtem miasteczka naszego lewartowskiego, albo gdyby się przyczyna jaka wielka i przestępstwo jakie wielkie pokazało tedy przed nami i potomkami naszemi będą powinni odpowiadać a we wszystkich w ogół i osobnych sprawach i kauzach prawem miasteczka naszego przerzeczonego mają być sądzeni... Mieszczanie i obywatele miasteczka naszego Lewartowa będą płacić nam i potomkom naszym na święto świętego Marcina po groszy dwadzieścia i cztery. A z ogrodów po dwa grosze. Z folwarków po dwa grosze. A rzeźnicy, piekarze, kramarze, sukienni, sukiennicy, solni kramarze, krawcy i sini wszyscy rzemieślnicy z każdych jatek albo miejsc, na których przedają i od inszych swoich rzemiosł wszystkich... będą nam i potomkom naszym dawali i dawać powinni wiecznemi czasy po zbieżeniu i wyściu dwudziestu czterech lat dla wolności tymże mieszczanom od nas pozwolonym. Działo się i dano na zamku w Kocku po świętym Bartłomieju blisko przeszłym roku Pańskiego tysiąc pięćset czterdziestego trzeciego.

˜ˉ˜

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA ... Skłaniając się do supliki mieszczan naszych niektórych i rzemieślników lubartowskich, którzy żadnego cechu nie mają, cech jeden im umyśliliśmy... Najprzód do tego cechu kunsztu żelaznego nazwanego należeć mają ci rzemieślnicy, jako to nożownicy, szlifierze, iglarze, płatnerze, ślusarze, kowale, rymarze, stolarze, stelmasi, bednarze i inni, którzy najwięcej do rzemiosła i kunsztu swego żelaznego używają instrumentów i w tym mieście naszym Lubartowie teraz i potem... znajdować się mogą... Wolność wszelaką i moc zupełną mieć będą i powinni każdy z ruch uczniów rzemiosła swego trzymać, owych jak najlepiej i doskonale, nic przed nimi nie tając, w kunszcie swoim ćwiczyć i według zwyczajów każdego rzemiosła w czasie przyzwoitym wyzwalać... Ciż magistrowie i bracia cechowi z cechmistrzami swemi (którzy z ludzi sumiennych, wiary i sławy zupełnej będących i na kunsztach rzemiosła swego dobrze się znających obierani być mają) braci innych występnych w rzemiośle swoim i przeciwko prawom swoim sprawujących się a osobliwie tych, którzy ludziom podjąwszy się roboty jakiej, onej na czas przez niedbalstwo swoje albo pijaństwo nie wygotują albo lada jako z zawodem i szkodą ludzką a ohydą cechu zrobią, winą artykułów cechowych pieniężną albo któregoby na pieniądze stać nie mogło, siedzeniem więzienia miejskiego, nieodpustnie karać mają- A jeżeliby który magister, podjąwszy się cudzej roboty i wziąwszy za to ludzkiej materii, ladajako zrobił i popsuł tedy zwyczajem innych cechów wezwany do cechu przyrzuconą sobie robotę nazad przyjąć i według słusznego szacunku temu, od którego wziął go zrobić, pieniędzmi nagrodzić, albo takąż samą materią wrócić zupełnie powinien będzie do czego sądem cechowym nieodpustnie i nieodwłocznie przyciśniony być ma. A jeżeliby zaś cechmistrze w karaniu takowych niedbali byli tedy... sami sądowi i karaniu urzędu miejskiego albo zwierzchności zamkowej za doniesieniem skarżących o to podpadać mają... Stanowi się, aby kupcy i kramarze lubartowscy, którzy towarami ich roboty handlują zbytecznie z cudzoziemskich krajów towaru takowego na przedaż do miasta Lubartowa, ku przestrodze domowych rzemieślników nie nawozili, ale jeżeli chcą ten towar w kramach swoich trzymać, aby od rzemieślników tutejszych towar ich roboty na urt sporządzony brali i kupowali. Wzajemnie zaś ciż rzemieślnicy starać się mają i powinni jako najlepszą robotę z dobrej materii ku pożytkowi swemu, sławie i ozdobie miasta, bez wszelkiego fałszu robić i sporządzać pod winami pieniężnymi na skarb nasz przez połowę, a przez połowę strony skarżącej się, od zwierzchności zamkowej wskazać na nich mianemi. Ciż sami rzemieślnicy, jak z dawna od wszelkich powinności skarbowi naszemu względem samego rzemiosła wolnemi być, tak i teraz onychże wolnemi czyniemy, żadnych na nich powinności do skarbu i prowentu naszego względem ich rzemiosł nie wkładamy , ale gdy co na potrzebę naszą albo potomków naszych robić będą, zawsze im to według słuszności płacić i nagrodzić przyobiecujemy... Chcąc zaś aby miasto nasze Lubartów w ludzi i rzemieślników coraz bardziej pomnażać się mogło, przykazujemy temuż cechowi, aby nowo przychodzących rzemieślników wymyślnemi sposobami swemi nie uciążali, i owszem jako najwięcej do osiadania przy tutejszym mieście Zachęcać starali się... A kiedy cechy wszelkie nie tylko dla ozdoby, pomocy i obrony miast, ale też dla pomnożenia chwały Bożej dawnymi prawami koronnymi są pozwolone, tedy i cech kunsztu żelaznego zwyczajem cechów innych w kościele farnym lubartowskim na chwałę Boską światło do ołtarza św. Józefa zawsze prowidować i ze świecami swemi cechowemi na wszelkie uroczyste święta, procesje, wszyscy bracia cechowi wychodzić i msze żałobne za dusze zmarłych co kwartał sumptem cechowym najmować powinni. Dan i pisan w pałacu naszym lubartowskim dnia siódmego miesiąca stycznia roku od narodzenia Chrystusa tysięcznego siedemset trzydziestego dziewiątego. PAWEŁ Książe Lubartowicz Sanguszko, marszałek wielki Wielkiego Księstwa Litewskiego, starosta czerkaski, dziedzic Lubartowa.

11. Lubartów w okresie rozbiorów

P

o III rozbiorze miasto znalazło się w granicach Austrii. Zostało podporządkowane urzędowi cyrkularnemu lubelskiemu, uzyskując prawo apelacji w sprawach cywilnych do sądu państwowego w Krakowie, a nawet najwyższego w Wiedniu. Dziedzic Janusz Sanguszko nadał w 1796 r. specjalny przywilej zwalniający z pańszczyzny, równocześnie podstępem nakłonił burmistrza i wójta do zrzeczenia się prawa propinacji, wolnego wyrębu i jurysdykcji miejskiej. W efekcie w następnych latach doszło do konfliktu między miastem a dziedzicem. W 1802 r. zarekwirowano nawet księgi miejskie i nie zatwierdzono wyboru nowych władz miasta. Magistrat aż do 1808 r. posługiwał się księgami zastępczymi. Miasto złożyło skargę do c.k. prokuratora na dziedzica i uzyskało w 1802 r. odszkodowanie pieniężne (1500 zł) na zakup drewna w obcych lasach oraz nakaz wolnego wyrębu. W 1809 r. Lubartów włączono do Księstwa Warszawskiego. Po raz pierwszy miasto stało się centrum powiatu, podprefekt miał urzędować w oficynie pałacowej. 7 marca I8I 1 r. książe podpisał nominację dla nowego burmistrza miasta Antoniego Makowskiego. Ze względu jednak na nieotrzymanie pensji

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA zrezygnował on z tej funkcji i miastem zarządzał wójt. W tym samym roku powołano sąd pokoju, mieszczący się w pałacu, oraz archiwum sądowe w klasztorze. Działał też rejent. W Królestwie Polskim miasto pozbawiono rangi powiatu wcielając do obwodu lubelskiego. Lubartów pozostał jedynie okręgiem sądowo-wyborczym (sąd pokoju i urząd rejenta). Administracją zajmował się urząd municypialny przemianowany na magistrat, z burmistrzem na czele. Według spisu ludności w Lubartowie mieszkało: Rok : Liczba ludności :

1810 2207

1820 3150

1827 3606

1845 3367

1855 3267

1860 3056

1865 3418

1870 3619

1900 6519

1913 8621

Ponad połowę mieszkańców stanowili Żydzi. Katolicy to 41,2%, protestanci -0,4% i prawosławni 1,2%. Do upadku miasta w XIX w. przyczyniły się: położenie na trakcie wojennym i częste przemarsze wojsk, nadmierny kwaterunek wojskowy, podatki, drożyzna produktów rolnych, brak fabryk i zatrudnienia w mieście, upadek jarmarków, procesy z dziedzicami, uszczuplenie terytorium przez zabór gruntów, pastwisk i łąk przedmieścia Zagrody z pociągnięciem mieszkańców do pańszczyzny wiejskiej, wyniesienie się dziedziców z rezydencji lubartowskiej oraz pożary. Tylko w XIX stuleciu miasto zostało dotknięte tą ostatnią klęską kilkakrotnie. Największy z pożarów miał miejsce w czasie działań powstańczych 10 maja 1831 r., gdy niemal całe miasto zostało spalone przez wojska gen. Kreutza. Kolejny pożar miał miejsce w 1846 r., kiedy to spłonęło 85 budynków mieszkalnych i 25 stodół, a straty szacowano na 25 tys. rubli. Na wniosek Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych przeprowadzono ogólnokrajowa zbiórkę na rzecz pogorzelców. Wskutek pożarów znacznie zmniejszyła się liczba domów - w 1820 r. było ich 434, a w 1860 - 293, w tym 240 drewnianych, 53 murowanych, z czego 9 piętrowych. Miasto stanowiły dwa rynki i sześć ulic, z których żadna nie była brukowana. W 1817 r. gen. Weyssenhoff twierdził, że takie są błota na ulicach Lubartowa, że prawie topić się można. Dwór pobierając różne opłaty od mieszkańców nie dbał o stan dróg. Komisja Wojewódzka nakazała nawet budowę krytych ścieków i naprawę głównej drogi, ale tego nie wykonano. Sprawa wracała wielokrotnie, miasto procesowało się o to z dziedzicami. Dopiero w latach 60-tych pokryto brukiem okolice fary i rynku, a główną ulicę Lubelską - w latach 70-tych. Wzdłuż tej ulicy koncentrowało się życie miasta. Tu znajdowały się: sąd z aresztem, szkoła elementarna, urząd miejski, apteka, sklepy, szynki, traktiernia, cztery zajazdy a poza tym pałac, bożnica, kościoły i klasztor. Dobra klasztorne zajęto w 1865 r. na rzecz skarbu umieszczając biura naczelnika powiatu, a ogród podzielono między szkołę, zarząd powiatu i pod budowę szpitala. Służbę zdrowia reprezentował lekarz okręgowy, a w kasie miejskiej przewidziana niewielkie dotacje na cele zdrowotne. Apteką zarządzali w kolejności: Józef Teich, a potem W. Ciepielewski i J. Kossobudzki. W mieście działała żydowska szkoła chasydów utrzymywana z zapisków i datków prywatnych. Pod koniec wieku zbudowano u zbiegu ulic Lubelskiej i Semickiej cerkiew pod wezwaniem św. Aleksandra Newskiego. Przetrwała ona tylko do 1918 r. i została zburzona. Mieszkańcy Lubartowa zajmowali się głównie rolnictwem, a 4,5% stanowili rzemieślnicy (głównie murarze, rzeźnicy, krawcy, szewcy, bednarze). Pierwszą próbę uprzemysłowienia miasta podjął jego właściciel Henryk Łubieński, wiceprezes Banku Polskiego, który założył w 1839 r. fabrykę porcelany i fajansu. W 1866 r. ukazem cara zniesiono własność dziedzica nad miastem. Utworzony został wówczas powiat lubartowski - jeden z 10 w województwie lubelskim. Był to jeden z najmniejszych powiatów, w skład wchodziły dwa miasta: Lubartów i Łęczna, cztery osady: Czemierniki, Firlej, Kamionka i Michów, 212 wsi oraz 14 gmin. Powiat miał charakter rolniczy, nieliczne zakłady pracowały na potrzeby wsi, wykorzystując surowce wiejskie. Z większych zakładów istniały młyn elektryczny zatrudniający dziewięciu pracowników oraz browar z siedmioma robotnikami.

12. Powstanie Listopadowe w Lubartowie

W

ciągu pierwszych dni wojny polsko-rosyjskiej województwa augustowskie, lubelskie i podlaskie znalazły się pod okupacją korpusów rosyjskich, które podążały ku Warszawie . 8 lutego 1831 r. wojska rosyjskie gen. Cypriana Kreutza zajęły Lublin, a następnie Kazimierz Dolny i Puławy. Zdobyto magazyny przygotowane dla oddziałów polskich. Na wieść o wkroczeniu Rosjan Sejm ogłosił stan wojenny w prawobrzeżnych województwach, a władze wojskowe zarządziły ewakuację na lewy brzeg Wisły oddziałów powstańczych. Lublin opuściła Komisja Województwa Lubelskiego, a prezes Ignacy Lubowiecki wydał odezwę do mieszkańców wzywającą do stawienia oporu "wszelkimi zgromadzonymi siłami" i "z bronią w ręku, jaką kto mieć może".

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Na zajętych terenach Rosjanie podjęli próbę organizacji podległych sobie władz administracyjnych. Generał Kreutz mianował prezesem Komisji Lubelskiej Antoniego Rostworowskiego. Na obszarze województwa lubelskiego, a następnie wołyńskiego działał w tym czasie korpus gen. Józefa Dwernickiego. Sztab polski chcąc wesprzeć jego poczynania wydzielił specjalny korpus pod dowództwem Wojciecha Chrzanowskiego. W skład tego korpusu weszło sześć batalionów piechoty - 1. i 5. pułk liniowy z 1. dywizji pod dowództwem gen. Hieronima Ramorino, oddział wolnych strzelców płk Eustachego Grothusa, 4 szwadrony 1. pułku krakusów i szwadron jazdy połockiej gen. Ambrożego Skarżyńskiego oraz siedem armat płk Pietki. Razem 6500 żołnierzy, w tym 1500 kawalerzystów. Z korpusem współdziałać miała grupa gen. Kazimierza Dziekońskiego stacjonująca między Sandomierzem a Dęblinem. Chrzanowski wyruszył z Jędrzejowa 3 maja. Nie wiedział wówczas, że Dwernicki otoczony z trzech stron przez Rosjan 27 kwietnia przekroczył granicę austriacką. 5 maja Chrzanowski dotarł z korpusem do Bobrownik i tu zetknął się z fortpocztami atamańskiego i czarnomorskiego pułku kozaków. 8 maja zajęto Kock i tu dowiedziano się o kapitulacji Dwernickiego. Marsz na Wołyń stał się nieaktualny. Skrzynecki, wódz naczelny armii polskiej nakazał korpusowi dotarcie do Zamościa. Generał Kreutz dysponował w tym czasie siłą 8471 ludzi i 27 działami. Pierwsze starcie między rosyjską przednią strażą gen. Feziego a batalionem Ramorino nastąpiło w lasach firlejowskich. Klęskę ponieśli Rosjanie. Główne siły Chrzanowskiego wieczorem 9 maja dotarły do Lubartowa. Sztab podejmowano ucztą w pałacu, a nad rzeką rozlokowały się oddziały nie wystawiając nawet straży. Kreutz maszerujący od strony Kamionki postanowił otoczyć i rozbić wojska polskie. Grupę gen. Tołstoja wysłano do Niemiec w celu odcięcia Polakom drogi odwrotu. W tym czasie brygada konna i dragoni obeszli miasto od północy, w rezerwie pozostawiono pod Nowym Dworem 12 szwadronów jazdy. 10 maja o godzinie 4.30 artyleria rosyjska zaczęła ostrzał alarmując Chrzanowskiego. Dzięki przytomności umysłu generała oddziały polskie zdołały uszykować się do walki. Zdecydowaną przewagę mieli Rosjanie, jednak Polacy dzielnie odpierali ataki. Po wzajemnej kanonadzie trwającej do 10.00 Chrzanowski zdołał wyminąć linie nieprzyjaciela i znalazł się na trakcie do Łęcznej. Kreutz zorientowawszy się, że przeciwnik wymknął się nakazał ogólne natarcie na miasto, które płonęło. W Lubartowie pozostała 1. kompania piechoty kapitana Leśniowskiego stacjonująca w klasztorze. Placówka ta była już prawie stracona, walka w jej obronie miała jedynie opóźnić atak na korpus Chrzanowskiego. Przeciw załodze zatoczono baterię dział. Kilkakrotnie grupa gen. Feziego, mszcząc się za klęskę pod Firlejem, przypuszczała szturm. Załoga trwała do ostatniego naboju. Gdy już nie można było liczyć na odsiecz i płonęły zabudowania, klasztor skapitulował. Resztki polskiej piechoty wycofały się i wpław przez Wieprz po trzech dniach dotarły do korpusu. Kreutz uczcił męstwo Polaków - oficerowie zachowali swe szpady, a kpt Leśniowski zastał zaproszony do stołu generała. Później Polaków wymieniono na jeńców rosyjskich. Generał rosyjski udał się w pościg za Chrzanowskim, który pod Sernikami przeszedł Wieprz i drugą stroną szedł w kierunku Łęcznej. Kręty bieg rzeki sprawił, że wojsko jeszcze dwukrotnie musiał się przeprawiać, 12 maja docierając do Zamościa. Ogółem, według Ignacego Prądzyńskiego w bitwie tej Polacy stracili 300 zabitych i rannych oraz 600 jeńców, wojska carskie według Puzyrewskiego straciły 634 żołnierzy i 19 oficerów, nie licząc wielu jeńców. W wyniku klęski Powstania największe straty poniósł obwód lubelski, na terenie którego toczone były liczne walki i przez cały czas stacjonowały wojska carskie. Duże straty poniosły miasta i wsie położone nad Wisłą i Wieprzem, szczególnie Puławy, Kazimierz., a zwłaszcza Lubartów, który został spalony. Straty materialne miasta kilkakrotnie przewyższały straty pozostałych miast Lubelszczyzny i wynosiły 1.955.745 zł polskich, groszy 16.

l3.Miejska szkoła elementarna

Tradycje

szkolne sięgają czasów Komisji Edukacji Narodowej. Szkoły elementarne powstawały zwłaszcza w okresie rozbudowy szkolnictwa Królestwa w latach 1817-1819. W Lubartowie szkołę taką utworzono w 1819 r. Właściciele miasta mieli zapewnić lokal, wydzielić grunt, zabezpieczyć opał. Niestety nie wywiązywali się z tego. Przydzielony budynek wymagał remontu, którego mieszkańcy nie byli w stanie sami przeprowadzić, a dziedziczka nie udzieliła pomocy. W efekcie szkołę często przenoszono. Wyposażenie było skromne: kilka ławek, tablica, podręczniki do czytania i rachunków, elementarze rosyjskie, trzy mapy. Szkota posiadała niewielki fundusz na materiały piśmienne, którym dysponował opiekun miejscowy ksiądz. Rozkład zajęć w roku szkolnym 1842/43 obejmował 26 godzin, w tym: 9 – czytania po polsku, 7 - po rosyjsku, 6 - religii i historii świętej, 4 - arytmetyki. Uczył jeden nauczyciel oraz wikariusz. Uczniowie podzieleni byli na trzy oddziały: poczynający, postępujący i kończący. W programie w 1835 r. było np.: w pierwszym oddziale - poznawanie liter, sylabizowanie, czytanie początkowe; w drugim - czytanie po polsku, nauka chrześcijańska, katechizm, deklamacje i cztery działania arytmetyczne; w trzecim - nauka czytania i

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA pisania po polsku, czytanie łacińskie, katechizm, zbiór historii świętej, deklamacje, arytmetyka. We wszystkich klasach uczono religii i moralności. Nauka odbywała się codziennie, prócz dni świątecznych w godzinach od 8.00 do 15-16.00 z przerwą obiadową. Rok szkolny zaczynano 1 września, kończono w czerwcu - 8, 18, 29 lub 30. Sprawdzianem pracy szkoły były publiczne egzaminy. Na koniec roku w obecności władz miasta i rodziców odbywały się publiczne popisy uczniów. Najlepsi dostawali nagrody i pochwały. W latach 1819-1863 uczyło ośmiu nauczycieli: Kazimierz Lenczewski, Wincenty Galiński, Ludwik Assewicz, Karol Tutakiewicz, Erazm Latour, Franciszek Jaworski, Tadeusz Brzoza, Aleksander Radziejowski. Byli to ludzie z zewnątrz, często rezygnujący z pracy z powodu niskich zarobków i przenoszący się do innej miejscowości lub innej pracy. Uczniowie rekrutowali się z miasta, a od 1846 r. także ze wsi Skrobów. W latach 1831-1862 uczęszczało przeciętnie około 74 uczniów w wieku 6-20 lat. W tym 34% stanowiły dziewczęta. Większość uczniów to dzieci mieszczan, około 7% szlachty, 4% chłopów, 10% - dzieci żydowskich. Dość często rezygnowano z nauki z racji podejmowania innych obowiązków.

I4. Lubartów w okresie Powstania Styczniowego

J

uż wiosną 1861 r. porzuciło pańszczyznę około 45 wsi w regionie lubartowskim. Dla uśmierzenia buntu wysłano wojsko rosyjskie. Opór chłopski trwał około miesiąca. Towarzyszyła mu duża akcja agitacyjna, w której brali udział zbiegowie z wojska. Ofiarą buntu padło wiele osób nazywanych przez władze burzycielami (m.in. nauczyciel z Lubartowa Tadeusz Brzoza aresztowany przez policję). W drugiej połowie 1862 r. zaczęły się tworzyć zręby konspiracyjnej władzy polskiej. Naczelnikiem województwa lubelskiego został ks. Baltazar Paśnik-Paśnikowski, a następnie prawnik Kazimierz Gregorowicz. W skład władzy cywilno-wojskowej rejonu lubartowskiego wchodzili: rejent z Lubartowa Feliks Puliński, przedstawiciele okolicznego ziemiaństwa, wójt gminy Lubartów oraz jej pracownicy. W sumie dziesięć osób. W styczniu 1863 r. organizacja lubelska liczyła około 5 tysięcy członków pad dowództwem Leona Frankowskiego i Michała Malukiewicza. 22 stycznia konspiratorzy z Kamionki, Kozłówki i okolicy zebrali się w majątku skrobowskim. Spotkały się tu dwie grupy. Dowództwo objął przybyły z Lublina Malukiewicz. W skład oddziału wchodzili ludzie młodzi, mało doświadczeni, głównie rzemieślnicy, oficjaliści, służba folwarczna a nawet uczniowie. Przeważały kosy i drągi, niewiele było strzelb i to tylko myśliwskich. Celem ataku był park artyleryjski przy trakcie lubelskim. W mieście stacjonowała wówczas 7. rota wołogrodzkiego pułku piechoty i 3. bateria artylerii pozycyjnej. Działa umieszczono w szopie poza miastem. Korzystając z zaskoczenia powstańcy zaatakowali baterię i zdobyli 8 armat. Po czym powstańcy z Lubartowa odłączyli się i urządzili wypad na znienawidzonego kapitana żandarmerii Orzelskiego. Rannemu kapitanowi udało się uciec i zaalarmować Rosjan. Na rynku 150osobowy oddział podjął walkę z piechotą rosyjską. Przewagę posiadali Rosjanie, którzy wyparli powstańców z miasta i zmusili do porzucenia zdobyczy. Bilans pierwszego dnia powstania w Lubartowie to 5-6 zabitych, 15 rannych i 28 wziętych do niewoli, 20 osób skazano w Lublinie na karę śmierci, w tym 4 powieszono. Pozostałym książe Konstanty zamienił wyrok na służbę w karnych batalionach. Następnej nocy powstańcy zebrali się pod Skrabowem i ruszyli w kierunku Puław. 1 lutego oddział ten stoczył zaciekłą walkę pod Białką. Został tam ranny i aresztowany Aleksander Głowacki - Bolesław Prus. On i jego brat Leon po śmierci rodziców byli wychowywani przez babkę Marcjannę Trębińską z Lublina. Dzięki staraniom wuja Klemensa Olszewskiego z Lubartowa, stojącego na czele rady familijnej, Aleksander został zwolniony z więzienia i wraz z rannym bratem przebywał u wujostwa przy ulicy Lubelskiej 210. W kolejnych miesiącach w okolicach Lubartowa pojawiły się nowe oddziały, które niszczyły portrety i herby rosyjskie, rekwirowały pieniądze i konie, napadały na przedstawicieli władz, toczyły potyczki i bitwy. Oddziałami dowodzili: Marcin Borelowski-Lelewel, Walenty Lewandowski, Józef Rucki, Karol Krysiński, Kajetan Cieszkowski-Ćwiek, Walery Wróblewski, Zygmunt Kostowski. Ten ostatni w broń zaopatrywał się w serockiej fabryce maszyn rolniczych koło Firleja i w Kamionce, gdzie kowale Julian Pauliński i Józef Zadurski przekuwali kosy a nawet robili broń palną i szable. Mieszkańcy Lubartowa wstępowali głównie do oddziałów Cieszkowskiego, Ruckiego i Kostkowskiego. Dostarczali prochu, żywności i podwód, chronili rannych i chorych. Murarz Stanisław Filipowicz 17.IV rzucał kamieniami w tablicę herbową na budynku magistratu. Upomniany przez urzędników w nocy zdjął trzy tablice, a następnego dnia zgłosił ten fakt w magistracie i zbiegł do partyzantki. Walczył pod Fajsławicami, gdzie dostał się do niewoli. Największą potyczką w powiecie była bitwa pod Sobolewem - 24 maja 1863 r. z udziałem tzw. oddziału lubartowskiego Zygmunta Kostkowskiego, oficera armii rosyjskiej. Zebrał on 3I5 ludzi uzbrojonych w strzelby myśliwskie i kosy. Przez kilka godzin stawiali oni opór Rosjanom. W walce zginęło 57 powstańców a 17 zostało rannych, po drugiej stronie padło ponad 100 żołnierzy. W bitwie uczestniczyli także Szwajcar Emil

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Szwarz i kurier powstańczy Węgier Tomasz Dicoris. Wieść o tej potyczce dotarła do miasta wzbudzając zapał wśród mieszkańców. Liczni Lubartowiacy, w tym Żydzi, ruszyli na pomoc. V4'edług wersji oficjalnej miejscowy ksiądz miał wzywać do walki za co został karnie przeniesiony do Rozwodowa. Czterech rannych w bitwie potajemnie przewieziono do miasta i umieszczono w konspiracyjnym lokalu u Michała Matusia pod numerem 213. Kulminacja działań nastąpiła, gdy naczelnikiem wojskowym lubelskiego i podlaskiego został, po straceniu Leona Frankowskiego, Michał Heydenreich-Kruk. Nowy naczelnik przez koncentrację oddziałów zmierzał do działań obronnych, a potem zaczepnych. Rejonem koncentracji uczynił Łęczną. Akcja się nie udała, choć oddział Kruka pokonał Rosjan pod Chruśliną i Żyrzynem. Największą bitwą na Lubelszczyźnie była 3dniowa walka w rejonie Fajsławic przegrana przez powstańców. Od tej pory powstanie zaczęło tracić rozmach, rosła dysproporcja sił. Wielkim ciosem dla powstania stała się śmierć Marcina Borelawskiego pod Batorzem 6 września 1863 r. Na uwagę zasługuje też bitwa pod Malinówką koło Sawina, gdzie oddział Krysińskiego stoczył walkę, wykorzystując przyrząd do wyrzucania rac. Rakiety parzyły ludzi i konie, były skuteczne w odpieraniu ataku artyleryjskiego. O zaciętości świadczy fakt, że wzgórze koło Malinówki było kilkakrotnie zdobywane i tracone w walce wręcz. Na przełomie 1863 i 1864 roku, gdy Kruk przekroczył kordon graniczny, dowództwo w Lubelskiem przejął Wróblewski, a z wiosną przybył też z oddziałem Walenty Lewandowski. Od kwietnia zaczęły jednak płynąć adresy i deklaracje powszechnej lojalności wobec cara od szlachty, ziemian i duchowieństwa. Coraz powszechniej otaczano nadzorem podejrzanych o udział lub współpracę z powstaniem. Na czarnej liście znalazło się około 370 osób z całego powiatu, w tym 30 z miasta. Grzywnę 500-rublową nałożono na klasztor o.o. Kapucynów, gdzie istniał tymczasowy szpital dla powstańców, których ukrywano i którym ułatwiono ucieczkę. Ostatnią bitwę na terenie powiatu stoczył podobno 4 maja 1864 r. pod Łęczną Józef PrzychańskiChaimek, dowódca chłopski. Wśród wielu zesłańców był m.in. Leon Wojciech Halicki z Lubartowa, więzień X Pawilonu, katorżnik, który powrócił do kraju w 1873 r. a zmarł w 1912 (pochowany na cmentarzu lubartowskim).

15. Miasto we wspomnieniach i literaturze XIX i początku XX wieku Z o f i a Ś c i s l o w s k a żona urzędnika przeniesionego z Lublina do Siedlec W dniu 1 września 1854 r. opuściłam Lublin. Siadłam na pocztową bryczkę, która uniosła mnie na trakt lubartowski... Za kościołem Kapucynów ciągną się po obu stronach ulicy drewniane domki, dalej w rynku murowany, sczerniały ze starości ratusz, za nim kościół parafialny obok pałacu, wielka i piękna świątynia z siedmioma ołtarzami. Klemens Junosza Szaniawski "Dobra mała mieścina" Miasto nie mogło się pochwalić zegarem, bo ażeby mieć zegar potrzeba wieży, aby mieć wieżę trzeba posiadać ratusz. Ratusza tymczasem nie było, a urząd miejski miał swoją posiedzialność, jak mówili mieszczanie, w kamienicy Fiszla Fajn, pierwszego bogacza w mieście, członka dozoru bożniczego. Powiadają starty ludzie, że niegdyś, ale to już bardzo dawno temu, był tu w miasteczku ratusz, jak się należy fundamentalnie zbudowany, z wieżą, zegarem, nawet trębaczem miejskim - ale stało się nieszczęście. Ogień zniweczył wspaniały gmach, wieża runęła, zegar stanął w płomieniach a trębacz rozpił się ze zmartwienia i umarł. Od tej smutnej katastrofy mieszkańcy w letnim sezonie zwłaszcza liczyli czas według wygnania i przypędzenia bydła i dobrze im się z tym działo. Franciszek Wysocki felczer medycyny Już w 1880 r. na skutek rozporządzeń nauczyciela rozdającego nam katechizmy w języku rosyjskim, porzuciliśmy szkołę i rozeszliśmy się do domów. Po paru dniach nauczyciel rosyjski ustąpił, chodził p4 domach i zwoływał dzieci do szkoły przyrzekające rodzicom odstąpienie od tego rozkazu. Tradycje oporu nauki języka rosyjskiego ciągnęły się aż do 1905 r., kiedy to mieszczanie poszli do szkoły i kazali nauczycielowi zdjąć portret cara i zapowiedzieli, żeby wykładał po polsku. Około 1880 r. było tylko w samym rynku kilka domów murowanych i jedna długa, posanguszkowska, jednopiętrowa kamienica, reszta to parterowe domki kryte gontem lub nawet słomą, niewielka jednoklasówka, trochę żydowskich sklepików i srynków no i dwa kościoły, była jeszcze żydowska, piętrowa bożnica i książęcy sanguszkowski pałac w ruinie z zapuszczonym parkiem i stajniami. Ruch koncentrował się w pierwszym rynku i koło bożnicy, bo na drugim rynku raszowskim skupiały się chłopskie i 'żydowskie interesy, a dalej od centrum lokowali się rzemieślnicy i gospodarce.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

Wanda Śliwina Przed I wojną światową było ~cv mieście kilka latarni naftowych na słupkach często z zakopconymi, rozbitymi szkiełkami, rozmieszczonych po rogach ulic. Zapalał je magistracki Stanisław, zwany ministrem oświetlenia publicznego. Każdy zaopatrywał się w latarkę ze świeczką lub knotem w nafcie. Jezdnia była z kocich łbów z wybojami, chodniki jednopłytowe na części głównej ulicy, po deszczu błoto było tak, że chodziło się w butach z cholewami lub kaloszach. Połączenie ze światem - jeden pociąg na dobę albo furmanka po okropnej szosie. Ogłoszenia zarządzeń miejskich dokonywał woźny magistratu Władysław, o którym koledzy mówili, że dłuższe imię niż osoba, brał on bęben i bijąc pałeczkami szedł na rynek. Kiedy ciekawi gromadzili się wokół wykrzykiwał treść ogłoszenia, przechodził na drugi rynek, ulicą Browarną, Stolarską, Stodolną i powtarzał. Burmistrz twierdził, że to najlepszy sposób powiadomienia mieszkańców. Jak Warszawa miała swą Halę Mirowską, tak Lubartów klitki – drewniane budynki wąskie, niskie i długie, ciągnące się dwurzędowo z rynsztokiem pośrodku na zapleczu rynku, pozbawione okien, ze stale otwartymi drzwiami prowadzącymi po schodach w dół do ciasnych, mrocznych sklepików oświetlonych lampą naftowa. Towar był wszelaki: żelastwo, obuwie, skóry, śledzie, garderoba, pasmanteria, szkło, nafta, papier i ozdoby. Tuż przed wojną wynajęto salę w domu naprzeciw kościoła i uruchomiono kino w oparciu o latarnię projekcyjną. Po raz pierwszy wyświetlono "Córkę dróżnika". Ignacy Czekański Dorastająca młodzież zbierała się w herbaciarniach. Jedna mieściła się w budynku miejscowej plebani – duża sala mająca kilka stołów i ław, mogąca pomieścić około 50 osób, oświetlona lampą naftową. Można tu było przyjść, wypić herbatę, porozmawiać. Tu Stefan Rewucki, organista prowadził chór, częstymi bywalcami byli chłopi z Baranówki tworzący wiejską kapelę, występującą publicznie często w czasie nabożeństw kościelnych. W jednopiętrowym budynku przy rynku znajdowała się prywatna herbaciarnia, obok starej piekarni, miała ona dwie sale dla konsumentów i salę bilardową. Tu odbywały się spotkania ludzi zaangażowanych w działalność polityczną i społeczną. Obok tuż pod tym domem mieścił się reprezentacyjny lokal - restauracja Mokrskiego, gdzie zatrzymywali się tylko obywatele ziemscy, wysocy urzędnicy wojskowi. Przy drzwiach stał odźwierny i niepożądanych gości nie wpuszczał. Za miastem, na Zagrodach był wykopany ogromny dół, wybrano z niego ziemię na drogę żelazną przechodzącą w stronę Wieprza. Na wybudowanie mostu kolejowego przez rzekę usypano wał prawie do Szczekarkowa, a że ten teren był niski więc wymagało to dużo wysiłku. Most budowali Włosi. Wody w początkach w tym dole nie było, ale w trakcie zabaw dzieci kopały doły i z czasem powstało małe jeziorko służące latem do kąpieli, zima jako lodowisko. Nazwano je Karierą. Mieszczanie mieli pola z zachodniej strony miasta, od strony Annoboru i przy szosie lubelskiej, od huty w stronę Łucki. Każdy osiadły w mieście dziedziczył po przodkach kilka stai pola (3 staje = 1 mórg), łąki i prawo wypasu bydła na pastwisku miejskim. Dużo hodowano gęsi, zwłaszcza na ulicy Krzywe Koło, nazwanej przez złośliwych ulicą Gęsią. Był zwyczaj, że woźny Dymitry ogłaszał wiadomości na rynku bębniąc i zwołując wcześniej mieszkańców. Cieszył się on poważaniem, bo był dzwonnikiem w cerkwi i potrafił na czterech dzwonach o różnej tonacji wydzwaniać różne melodie m.in. trepaka. Najbardziej irytowało to Polaków, gdy wydzwaniał te melodie w czasie nabożeństw u Kapucynów. W miasteczku gazet nie można było kupić, nie było kiosków, trzeba było prenumerować na poczcie. Tygodniki "Zorzę" i Zaranie" czasem prenumerował lekarz., aptekarz, czy ziemianin. Do herbaciarni zaprenumerowano "Ziemię Lubelską" i "Głos Lubelski". Eleonora Orzechowska W pałacu odbywały się wiece protestacyjne. Rosjanie stali się niespokojni, niepewni siebie. Codziennie na rozkaz policmajstra, sotnia kozaków defilowała przez miasto z pikami przy nodze i nahajkami gotowymi do bicia. Pewnego razu podnieceni mieszczanie z okrzykiem "teraz albo nigdy" wtargnęli do szkoły gromadą i przestraszonernu Powiełajtisowi rozkazali zdjąć ze ściany portret cara. Domagali się stanowczo nauki języka polskiego. To znów pewnej nocy polscy rewolucjoniści rozbili bank i zabrali pieniądze potrzebne na zakup broni. Następnego dnia zabili policmajstra - naszego kata, dręczyciela i ciemiężyciela. Wszyscy Polacy bali się go, gdyż zbyt gorliwie wypełniał swoje obowiązki... Po zabiciu policmajstra aresztowano wielu młodych ludzi podejrzanych o udział w napadzie i zabójstwie, ale z braku dowodów winy zostali uniewinnieni. Tylko dwóch skazano na zesłanie na Sybir. Jednym z nich był Jan Tomasiak, a drugim Derecki.

16. Przed wybuchem I wojny światowej

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

O

kres rewolucji 1905 r. przyniósł ożywienie. W okolicy Lubartowa zaczęły się strajki robotników rolnych kierowane przez SDKPiL. Jednocześnie w wielu miejscowościach odbywały się manifestacje. Największa - 3 listopada w Lubartowie, kiedy to około 3 tysięcy ludzi zmusiło władze do uwolnienia z więzienia organizatorów strajków rolnych. Domagano się ponadto polonizacji i demokratyzacji samorządu wiejskiego, likwidacji niektórych podatków np. na strażników ziemskich, czy utrzymanie zakładów dobroczynnych i leczniczych w Warszawie, zastąpienie narzuconych urzędników rosyjskich polskimi, polskiej szkoły. Efektem tych wystąpień było powstanie 7 listopada 1906 pierwszego kółka rolniczego w gminie Łucka z siedzibą w Lubartowie. Jednocześnie silne wpływy zyskuje w okolicy ruch ludowy związany z "Zaraniem" (15 wsi pod. jego wpływami). Organizuje się kółka tzw. staszicowskie, zakłada maślarnie, składnice jaj, straż pożarną, domy ludowe, biblioteki i czytelnie, zespoły teatralne. W Lubartowie w tym czasie aktywną działalność prowadziła Helena Morozewiczowa, żona lekarza powiatowego. Była ona organizatorką Towarzystwa Krzewienia Oświaty Polskiej Macierzy Szkolnej. W 1906 r. pod jej kierunkiem mieszkanki miasta przeprowadziły zbiórkę książek. Zorganizowały też koło amatorskie wystawiające sztuki teatralne i urządzające zabawy taneczne, z których dochód przeznaczono na zakup książek. W efekcie tych działań przy ul. Lubelskiej lb otwarto pierwszą bibliotekę i czytelnię polską. Prowadziła ją Emilia Ryl, żona miejscowego aptekarza, która otrzymała stosowne zezwolenie gubernatora lubelskiego. Na prawach tych biblioteka funkcjonowała do I wojny światowej. Początkowo pracowano poprzez dyżury, stałą bibliotekarką zastała Stanisława Miduch-Królikowska. Uczyła ona ponadto na kursach analfabetów i w tajnej szkółce ochronki, gdzie prowadzono nauczanie elementarne. Od roku 1907 istniała w mieście księgarnia i drukarnia z introligatornią S.Rajchnudla. Zaś w 1911 r. otwarto progimnazjum państwowe pod kierunkiem inspektora Iwana Jakubczyka. Jako "godny zaufania człowiek i pedagog" otrzymał pożyczkę od władz carskich i zbudował w połowie drogi między centrum miasta a dworcem budynek szkoły. Jednopiętrowy, murowany, z balkonem nad wejściem. Miał też wieżyczkę na dachu kryjącą dzwon zwołujący na lekcje. Szkoła o profilu matematyczno-przyrodniczym istniała do 1915 r., kiedy to Austriacy zarekwirowali budynek na potrzeby szpitala. Uczniowie wrócili doń dopiero po odzyskaniu niepodległości. Powstało wówczas gimnazjum filologiczne z kierownikiem Kazimierzem Pękosławskirn na czele. W czasach rewolucji powstał tez w mieście sierociniec założony na Jacku przez lis. prałata Kłopotowskiego i Karolinę Grabowską. Prowadziły go do 1908 r. siostry Felicjanki. Prześladowania rosyjskie zmusiły je do opuszczenia miasta i wówczas aż do 191 S r. opiekę nad sierocińcem przejęła Julia Bronisz. Felicjanki powróciły w 1918 r., zastając spalone budynki gospodarcze i rozgrabiony dobytek. Dzięki pomocy mieszkańców, Sejmiku Lubartowskiego oraz starosty Mańkowskiego sierociniec odnowiono. Szczególne zasługi położyli w tym względzie Kazimierz Chromiński oraz poseł na Sejm Stefan Tatarczak. W początkach wieku powstała w mieście ochotnicza straż pożarna, której członkowie rekrutowali się przede wszystkim spośród rzemieślników. Ze składek społecznych zakupiono sikawkę i beczkowóz konny do przewożenia wody.

17. I wojna światowa

Dla mieszkańców Lubelszczyzny wojna zaczęła się tak naprawdę w 1915 roku.

W lipcu 4 armia rosyjska wycofywała się od strony Lublina w kierunku Parczewa, Lublin zajęły wojska austro-węgierskie, a w Lubartowie nastąpiła przymusowa ewakuacja biur i urzędów. Austriacy posuwali się szosą przez Ciecierzyn, Niemce, Trzciniec. W początkach sierpnia zawrzała bitwa o miasto. Pola w pobliżu wsi Annobór i Nowodwór zasłane były trupami austriackimi. Ostrzał objął Lubartów i pałac w Kotłówce. Rosjanie bronili się za parkiem, okopawszy się na łąkach nad Wieprzem. Mimo kilkudniowej walki miasto nie zostało zniszczone, pociski rozrywały się poza jego murami. Rosjanie wycofali się na Brześć, a miasto zajęli Austriacy, którzy okupowali je aż do jesieni 1918 r. Na okolicznych polach powyrastały cmentarzyki austriackie, a w samym Lubartowie uporządkowano po wojnie 70 mogił. W czasie ofensywy państw centralnych w 1915 r. w walkach na Lubelszczyźnie brała udział I Brygada Legionów Polskich. Formacje legionowe wchodziły w skład 106 dywizji austriackiej. Brygada walczyła w składzie trzech pułków piechoty dowodzonych przez podpułkownika Edwarda Rydza-Śmigłego, majora Leona Berbeckiego i mjr Mieczysława Rysia-Trojanowskiego, dywizjonu ułanów rotmistrza Władysława Beliny-Prażmowskiego, dywizjonu artylerii kapitana Ottokara Brzozy-Brzeziny. Łącznie walczyło około S tys. żołnierzy. 30 lipca szwadron kawalerii Gustawa Orlicz-Dreszera wkroczył do Lublina, 2 sierpnia przybył sam Józef Piłsudski. Początkowo strefa działania Brygady obejmowała obszar od Krasienina-Wólki KrasienińskiejBratniaka po Mazurkę-Ożarów. W Ożarowie kolo Samoklęsk znajdował się sztab Brygady, tu kwaterował S.VIII Piłsudski. I tu wydał swój słynny rozkaz w pierwszą rocznicę rozpoczęcia walki ("Chłopcy. Naprzód! Na

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA śmierć, czy na życie, na zwycięstwo, czy klęski - idźcie czynem wojennym budzić Polskę do zmartwychwstania"). 7 sierpnia oddziały polskie przełamały front pod Nowodworem i ruszyły w pościg za Rosjanami. Zajęto Kamionkę, Kozłówkę, ścigając Rosjan przez Aleksandrówkę, Kierzkówkę, Ciemno, Sobolew, Stosin, Rudno. 9 i 10 sierpnia oddziały polskie sforsowały Wieprz tocząc po drodze potyczki z Rosjanami. 1 l, sierpnia wojska rosyjskie .wycofały się, a I Brygadę przesunięto do rezerwy, jej miejsce zajęły 60. i 110. brygady austriackie. Dwa dni później Piłsudski zdał dowództwo Kazimierzowi Sosnkowskiemu, a sam wyjechał do zajętej przez Niemców Warszawy. W Legionach służyli również mieszkańcy Lubartowa: Leon Budzyński, Czesław Maliszewski, Aleksander Charęziński, Jan Miduch, Mieczysław Jankowski, Jan Budzyński, Edward Jezior, Jan Kosior. Ten ostatni wstąpił do Legionów I 5. VIII 1915 r. i służył w 4. pułku piechoty do dnia I7 lipca 1917 r., kiedy to z powodu odmowy złożenia przysięgi trafił do obozu internowania w Szczypiornie. Zwolniony IS.XII 1917 r. służył w Polskiej Sile Zbrojnej do listopada 1918 r. W okresie okupacji austriackiej zaprowadzono w powiecie lubartowskim ścisłą reglamentację żywności, rekwirując różne wyroby na potrzeby armii. Wyliczano w sposób drobiazgowy - do grama - dzienne racje mąki, przy czym producenci otrzymywali nieco więcej niż pozostali. Ustalano nawet racje wydzielane koniom i bydłu. Zakazem handlu objęto nie tylko podstawowe artykuły żywnościowe, ale i owoce, grzyby, ryby futra, kożuchy itp. Ostro karano za kradzież żywności, handel nią i magazynowanie, czy lichwę. W 1916 r. np. za naruszenie przepisów aprowizacyjnych skazano na karę śmierci dwóch mieszkańców Lubartowa: Jana Dymuchę i Józefa Pytkę. Cesarskim i Królewskim Komendantem Obwodowym w latach okupacji w Lubartowie byli kolejno: płk Zawadzki, ppłk Stanisław Niklas oraz od 18 lipca 1918 r. płk Otton Scholz. Rozporządzenia lokalnej władzy okupacyjnej oraz zarządzenia generała- gubernatora Karola Kuka zamieszczono w specjalnie wydawanym Dzienniku Urzędowym C. i K. Komendy Obwodowej w Lubartowie. Jeszcze w latach okupacji następuje aktywizacja mieszkańców. 16 marca 1916 r. powołano Spółdzielcze Stowarzyszenie Jedność. Zebranie założycielskie odbyło się w domu Juliana Stępińskiego, a pierwszy sklep spożywczy otwarto u Stanisława Dereckiego (w 1922 r. spółdzielnia liczyła już 386 członków i prowadziła m.in. drukarnię, masarnię i cztery sklepy detaliczne). W tym czasie zorganizowano kursy wieczorowe dla starszych dziewcząt "w celu dopełnienia ich wiedzy i przygotowania do fachu nauczycielskiego" z udziałem 78 uczestniczek. Umożliwiło to rozwój szkolnictwa po odzyskaniu niepodległości. 1 listopada 1918 roku rozpoczął się akt rozbrajania okupanta, trwający cały tydzień. Brali w nim udział: Stanisław Pikula, Stanisław Lecewicz, Tadeusz Tomaszewski, Zygmunt Gębacki, Jan Rewucki, Stanisław Budzyński, Zygmunt Kosior, Stanisław Skalski, Kazimierz Ryl, Józef Poznański, Zygmunt Olszowski, Józef Rafalski, Marian Lisek, Julian Dąbrowski i inni. Rozkaz rozbrojenia wydała POW w Lublinie. Rozpoczęto je od pałacu kierując się przez miasto ku stacji kolejowej. Akcję objęcia dworca prowadził Janiszewski z Pikulą, Dąbrowskim, Joblem, Liskiem. Zatrzymano i rozbrojono dwa pociągi z Parczewa. Komendanta stacji i Niemców z pociągów uwolniono 24 godziny później. Tego samego dnia wieczorem rozbrojono oficera batalionu landszturmu austriackiego Kaszyńskiego, a przy jego pomocy cały batalion. Podobne akcje prowadzono w okolicznych wsiach. Władzę nad miastem i powiatem przejęli Polacy. Z miejscowej ludności sformowano szwadron kawalerii i batalion piechoty, które w połowie listopada wyruszyły do walki.

18. Lubartów w okresie międzywojennym

Na podstawie dekretu Naczelnika Państwa

w grudniu 1918 r. powołano, jako przedstawicielstwo społeczeństwa, sejmiki powiatowe. Delegaci wybierani byli tajnie, zwykłą większością głosów na trzyletnią kadencję, pełnili swe funkcje bezpłatnie. Posiedzenia odbywały się raz na kwartał. Sejmik lubartowski składał się z 33 osób: po dwie z 14 gmin i po dwie z miast Lubartowa i Łęcznej oraz starosty powiatowego jako przewodniczącego. Wydział mieścił się przy ulicy Lubelskiej 34 w gmachu klasztoru Kapucynów. W skład Biura wchodziło 16 referentów. Funkcję starosty pełnili kolejno: Karol Zalewski, Stefan Mańkowski, Adolf Krauze, Konstanty Kossobudzki i Tadeusz Illukiewicz, zaś burmistrzem w Lubartowie w okresie międzywojennym byli: Władysław Śliwa, Adam Lipski, Jan Jastrzębski, Aleksander Lalka. Najazd bolszewicki 1920 r. dotknął również okolice Lubartowa. W połowie sierpnia wojska Armii Czerwonej pojawiły się w pobliżu Tarła, Ludwina, Sernik, Czemiernik. Polskie pociągi pancerne ostrzeliwano na odcinku Radzyń-Parczew-Lubartów. W mieście w gmachu starostwa kwaterował sztab armii RydzaŚmigłego, a dwukrotnie przejeżdżał przez Lubartów Piłsudski. Policja i urzędy lokalne zostały ewakuowane za Wisłę, w mieście pozostali starosta Zalewski i burmistrz Władysław Śliwa. Ten ostatni zorganizował straż

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA obywatelską składającą się ze stu osób pod komendą Józefa Poznańskiego i Bronisława Urbańskiego. 15 sierpnia przyjechał do Lubartowa poseł na Sejm Ryszard Wojdaliński w celu zorganizowania wiecu werbunkowego. W tym czasie przez miasta ciągnęły wojska polskie przegrupowywane da przygotowywanej kontrofensywy znad Wieprza. Poległym w trakcie walk w pobliżu Lubartowa usypano mogiłę tuż przy stacji kolejowej. W okresie międzywojennym następuje znaczna aktywizacja władz i mieszkańców miasta. Jeszcze przed odzyskaniem niepodległości powstało Polskie Towarzystwo Miłośników Sztuki kierowane przez: nauczycieli Henryka Orłowskiego i Leona Soleckiego, Edmunda Optoławicza, kupca Stefana Czekańskiego, urzędnika Edmunda Bergera. Towarzystwo organizowało przedstawienia, koncerty, wieczorki taneczne i muzyczne, wycieczki, konkursy, odczyty itp. W 1919 r. liczyła 300 członków, z czego ponad 50 prowadziło aktywną działalność. Siedziba znajdowała się w domu J. Liska przy ul. Browarnej. Przedstawienia i koncerty urządzano w tzw. teatrzyku, zbudowanym w 1903 r. obok fary, przy dzisiejszej ulicy Kościuszki. W latach 1922-1926 wystawiono kilkadziesiąt sztuk, głównie komedii, jednoaktówek i sztuk ludowych. Reżyserowali m.in. Edmund Barger, Edward Krzyk, Adam Gąsiorowski, Ryszard Kulenowić, Leon Solecki, Wanda Śliwina. Wśród aktorówamatorów było po kilka osób z rodzin Adamskich, Kisielów, Śliwów, Rafalskich. Aktywną działalność prowadziła też sekcja śpiewacza. E. Berger kierował chórem mieszanym a jako soliści występowali: Eugenia Lalkówna-Lisek, zwana Słowiczkiem, późniejsza solistka chóru kościelnego "Lutnia", Seweryn Lange, baryton (naczelnik stacji kolejowej), Władysława Magierkówna-Krzykowa, urzędniczka, Władysław Raab, urzędnik i Wanda Śliwina. Tancmistrzem był Zygmunt Stolarski, cukiernik, mąż właścicielki kina "Corso". Przy fortepianie akompaniowały Janina Teterowa, Krystyna Tokarzewska i Wanda Śliwina. Sekcja literacka wydała 15 lipca 1919 r. "Jednodniówkę" z około 20 tekstami wierszy, zagadek, opowiadań. Pięć lat później ukazał się pierwszy numer tygodnika "Lewart" redagowanego przez Zygmunta Kosiora, Leona Soleckiego i Wacława Urbańskiego. Wydano pięć numerów. W 1925 r. przy pomocy Sejmiku powiatowego Ferdynand Tracz i Hipolit Czaplicki `" rozpoczęli wydawanie "Echa ziemi lubartowskiej". Ukazywało się ono przez 18 miesięcy. Od listopada 1932 r. zaczęto wydawać miesięcznik a następnie dwutygodnik "Lubartowiak". Ukazywał się on do 1938 r. W Towarzystwie istniała również sekcja sportowa kierowana przez Antoniego Gojdana, pracownika urzędu skarbowego. Urządzano mecze a zimą także wieczorki. Organizacja przestała istnieć na początku lat 30tych, wielu jej członków wyjechało wtedy z miasta, uaktywniły się inne organizacje i osoby. Ważną rolę zaczął odgrywać np. Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet organizujący koncerty, wystawy, kiermasze i zabawy. Władze miasta i powiatu podjęły w tym czasie zabiegi o uporządkowanie spraw miejskich. Budowano drogi, brukowano ulice, układano chodniki. Już w 1919 r. oddano plac przy ulicy Stalowej pod budowę elektrowni, a w 1925 r. podpisano umowę z firmą "Energia" z Lublina o zasadach elektryfikacji miasta. W Lubartowie funkcjonowały także poczta, telefon i telegraf oraz stacja radioodbiorcza, którą po kilku łatach pracy skradziono z budynku Magistratu. Telefony pojawiły się już w 1914 r. Sieć uzupełniano i rozbudowywano w latach następnych tak, że w 1928 r. telefon był w każdej gminie. Środkiem lokomocji mieszkańców była kolej (zbudowana w 1897 r.). Pod koniec lat dwudziestych zaczęły się pojawiać samochody, wreszcie zorganizowano linię autobusową Lublin-Lubartów-Lublin. W mieście funkcjonowały dorożki konne, które przewoziły zarówno ludzi, jak i towary. W 1932 r. wprowadzono pierwsze dwie taksówki zwane dorożkami samochodowymi. Pochodziły one z Lubelskiej Spółki Komunikacji Samochodowej - Stanisław Karszyc i Spółka. Plany miejskie na lata 1937-1940 zakładały budowę wodociągu i kanalizacji, co obok budowy targowicy, rzeźni miejskiej i przebudowy niektórych ulic stanowiło jeden z ważniejszych punktów rozbudowy miasta. Wybuch wojny uniemożliwił realizację tych planów. Udało się natomiast zorganizować szpital. Został on ulokowany w budynku prywatnym wykupionym przez Sejmik powiatowy w 1924 r. i odremontowanym. Przy szpitalu uruchomiano przytułek dla starców i bezpłatne ambulatorium dla ubogich. Funkcję lekarza pełnili kolejna: dr Alfred Pogonowski, dr Antoni Górnicki i dr Eustachy Burka. Zasadniczo poprawiono warunki oświaty lubartowskiej. Po odzyskaniu niepodległości lubartowska szkoła miejska podzielona została na dwie: 7-klasową publiczną szkołę powszechną z Zofią Tułasiewiczową i 7klasową publiczną szkołę rozwojową (gdyż nie było początkowo klasy siódmej) z Hipolitem Czaplickim. Do 1928 r. obie szkoły mieściły się w różnych budynkach - część klas w drewnianym budynku przy ulicy Lubelskiej i budynku dawnych koszar, część w pałacyku – piętrowym budynku Wolińskich obok pałacu. W 1928 r. oddano do użytku dwupiętrowy gmach wzniesiony na placu za starą szkołą. Pomieściły się tu obie szkoły kierowane wówczas przez Jadwigę Kęcik i Mieczysława Breitmeiera. Do 1932 r. działało też gimnazjum Kazimierza Pękosławskiego i Jana Kurtza. Ze względu na niski poziom Magistrat wycofał dotacje na jego utrzymanie. Dopiero w 1938 r. ponownie otwarto szkołę średnią z dwiema klasami początkowymi (w komitecie założycielskim był m.in. ordynat Zamojski z Kozłówki). Szkoła została zamknięta w 1939 r., a uczniowie kontynuowali naukę na tajnych kompletach.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Staraniem rzemieślników i kupców utworzono też Szkołę Dokształcającą Zawodową, która pozwalała na uzupełnienie wykształcenia. Działała nie posiadając własnego lokalu, ani stałej kadry. Przez wiele lat kierował nią Juliusz Czerwiński. Szczególnie trudny okres w jej działalności przypadł na lata okupacji niemieckiej. W 1926 r. reaktywowano działalność koła Polskiej Macierzy Szkolnej. W skład Zarządu weszli: ks. Aleksander Szulc, Stefan Czekański, Ferdynand Tracz, Stanisław Gruba. Koło liczyło początkowo 72 członków, potem ponad stu. Przejęło ono m.in. nadzór nad biblioteką i czytelnią miejską, które mieściły się najpierw przy ulicy Lubelskiej 15, od 1930 r. w Hali targowej, by potem przenieść się na ulicę Legionów. Biblioteka pracowała do 1940 r., choć faktyczną likwidację okupant zarządził dwa lata później. Ks. Aleksander Szulc, przy pomocy mieszkańców, ukrył część księgozbioru. Mogli z niego korzystać "ludzie zaufani, nauczyciele tajnego nauczania, działacze konspiracyjni, zaprzyjaźnione rodziny". Zniszczony został natomiast księgozbiór żydowski. Pewną ilość książek ukryto na strychu Magistratu, a w lutym 1943 r. w trzech skrzyniach wywieziono do Lublina. W 1926 r. Bolesław Niewęgłowski otworzył w remizie strażackiej (przy ul. Kościuszki) kino "Corso". Było ono "napędzane" starym, ciągle psującym się silnikiem samochodowym z podłączonyrn "dynamkiem". Wyświetlano filmy nieme pod muzykę grywaną przez Wandę Śliwinę. Z czasem wybudowano w Rynku II Halę targową z salą kinową i tu przeniesiono kino nazwane "Oazą", a potem "Lewant". W hali była też spora scena, garderoby, klub i bufet kierowany przez inż. Stanisława Książkiewicza, dyrektora elektrowni miejskiej. Odbywały się tu akademie z występami lokalnych artystów, bale i zabawy. W sali kinowej urządzano przedstawienia, także teatrów zawodowych. Ważną rolę odgrywał w Lubartowie handel, skupiony głównie w ręku Żydów. Co prawda wybudowano w Rynku Halę targową, ale i tak większość sklepów mieściła się w prywatnych pomieszczeniach. Najczęściej były to sklepiki małe, obsługiwane przez jedną osobę, głównie spożywcze, galanteryjne, tekstylne. Były też dwie apteki i trzy księgarnie (w tym jedna polska). Do 1926 r. na ulicach miasta odbywał się handel płodami rolnymi, co pogarszało stan sanitarny. Wynajęto więc specjalny plac, a władze planowały budowę targowiska z wagą miejską. Jednak do tego nie doszło. Przed wybuchem wojny miasto liczyło 8121 mieszkańców, w tym 4710 Polaków i 3411 Żydów. Spis 1 marca 1943 r. wykazał 5696 osób, zaś 25 października 1944 r. mieszkało w Lubartowie 6284 osoby, w tym 28 Żydów i 3 Rusinów.

19. Ze wspomnień mieszkańców WANDA ŚLIWINA Było bardzo wesoło. Manifestacje, pochody, festyny, galowe nabożeństwa, publiczne przemówienia na Rynku. I plany... Zorganizował się Komitet zbierania ofiar na Skarb Narodowy, bo waluta leciała z przeproszeniem na twarz. Wszyscy znosili mnóstwo gotówki, kierownik Edmund Optolowicz wypisywał pokwitowanie, a ja ze spuchniętą od banknotów teczką, szłam do domu obliczać te miliony marek, żeby zdać je tego samego dnia, bo jutro już by się z dniem dzisiejszym nie zgodziło. Ale ludzie jakoś nie bardzo szemrali... Budowa łaźni spotkała się ze słowami krytyki, bo właściwie rzeka jest o kilometr to po co wydawać pieniądze na te ciężkie mury. Przez zimę można się nie kąpać. Kupno pałacu też wydatek niepotrzebny. Można go wprawdzie tanio kupić, bo właściciel w potrzebie, ale ileż to pieniędzy pochłonie odbudowa tego "grata". Podatki wzrosną! Zarobiliby wprawdzie lubartowscy murarze i cieśle, ale czy warta "skórka za wyprawkę". W rezultacie kupili pałac Bracia Misjonarze Kresowi, zobowiązując się do remontu... Po pewnym czasie chaosu tan Maliszewski zorganizował chór "Lutnia". Powstały zespół ograniczył się do 10 osób i miał w swoim repertuarze pieśni kompozytorów polskich i obcych. Doroślejszą młodzież Lubartowa zafascynowała piłka nożna. Pierwszym boiskiem był plac wydzielony z pastwiska miejskiego na łąkach nadwieprzańskich. Ale sytuacja poprawiła się wkrótce, gdy drużyna piłki nożnej "Lewart" przybrała realne formy. Mianowicie inspektor samorządowy Stanisław Weber, posiadacz placu przy ulicy Lipowej, oddał go zarządowi drużyny w używalność umowną na wiele lat. Prezesem i opiekunem drużyny był Stanisław Gojdan. ANDRZEJ MONASTERSKI Chyba w piątym roku życia rodzice postanowili wysłać mnie do przedszkola... Było to coś zupełnie nowego i bardzo rnodnego w Lubartowie. Na przedszkole wynajęto niewielki domek przy głównej ulicy miasta, prawie naprzeciwko kościoła Kapucynów, tuz za budynkiem ówczesnej Komunalnej Kasy Oszczędności... Odprowadzała mnie mama albo czasem Rózia. Szło się przez całe miasto, przez rynek, tuż obok synagogi, z której często dochodził gwar. Przedszkole było fantastyczne!... Pamiętam jeszcze jakiś wyścig kolarski. Bardzo dużo mężczyzn na rowerach. Prawie wszyscy przepasani przez pierś zapasowymi dętkami zwartą grupą bardzo szybko przejechali przez środek miasta. Ludzie na chodnikach krzyczeli, bili brawo. Ulice były przystrojone flagami i girlandami, jak na jakieś wielkie święto. Do szkoły chodziłem chętnie. Dzięki pani

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Miduch była to doskonała zabawa, znacznie lepsza niż przedszkole. Codziennie poznawałem coś nowego, c .rym później chwaliłem się w domu przez mamą. W szkole obowiązywał pięciodniowy tydzień nauki. Tak, właśnie pięciodniowy. Soboty już wtedy mieliśmy wolne od zajęć. Dlaczego? A właśnie z takiej prozaicznej przyczyny, jak lokalna lubartowska "mniejszość narodowa". Ta mniejszość, która w naszej klasie stanowiła chyba połowę, jeśli nie więcej dzieciaków, nazywała się, Aszer Berszlak, Gerszon Bokserman i miała jeszcze wiele, wiele innych podobnych żydowskich imion i nazwisk. IRENA SKAWIŃSKA-MAJ Lubartów okazał się miastem przyjaznym, a kiedy szłam ulicą Lubelską, od dworca kolejowego, to zauważyłam, że jest bardzo mało domów, a dużo sadów i ogrodów; wszędzie jabłka, grusze, śliwy, wysokie georginie różnego koloru, astry i lewkonie o gorzkim zapachu późnego lata. Minęłam szare i ciche gmaszysko gimnazjum Jana Kurtza... Moja szkoła mieściła się w domu Michalaków-Wolińskich. To były dwa piętrowe budynki i należały kiedyś do pałacu. Trwały właśnie lekcje i miałam trochę czasu by rozejrzeć się wokół. Plac szkolny był czysty, od niego biegła szeroka dróżka, która prowadziła wzdłuż muru parkowego na łąkę... W pałacu mieszkali księża misjonarze, którzy wypożyczyli nam wspaniałe stroje krakowskie z bogatymi sznurami korali i wstążek Cieszyłam się, że mogę uczyć dzieci tańczyć, śpiewać różne przyśpiewki, stare kolędy. Pomagał mi bezinteresownie pan Józef Rafalski. Sądziłam, że to właśnie on był najciekawszą postacią Lubartowa w owym czasie. Szczupły, o bladej twarzy i dobrych, niebieskich oczach, zawsze spokojny, czasem zagubiony myślami w swoich pieśniach i kompozycjach muzycznych. Na przełomie 1930/31 dwie szkoły podstawowe wprowadziły się do północnej części nowej szkoły przy ulicy Kamionkowskiej. Południową stronę jeszcze kończono. Klasy były duże, jasne. Nie było sali gimnastycznej, więc postanowiono nie ropować części podłogi. Korytarz na drogim piętrze miał wyszorowaną podłogę i tam odbywały się lekcje wychowania fizycznego... Były też dwa boiska, które zapełniały się w czasie przerw między lekcyjnych. Nie obowiązywała zmiana obuwia - to jedyne, co było dobre w czasach ropowanych podłóg. Zapach nafty tak mocno przenikał nasze ubrania, włosy i skórę, że kiedy odwiedzałam znajomych, wchodząc do ich domu słyszałam zaraz uwagę: "nafta się gdzieś rozlała". Kiedy już skończono budowę strony południowej Szkoły Powszechnej w Lubartowie, były już wówczas w mieście dwie szkoły podstawowe numer 1 i numer 2. Założono w tym czasie sieć radiową, w każdej klasie był głośnik, a stacja nadawcza znajdowała się w kancelarii kierownika szkoły. Pierwszą piosenkę zaśpiewała nam bardzo ładnie Basia Bogucińska, po mężu Wyczesana.

20. Początki przemysłu w Lubartowie Fajansarnia W roku 1839 dobra lubartowskie zakupił Henryk Łubieński. Hrabina Małachowska spieszyła się ze sprzedażą, gdyż o ich kupno starał się feldmarszałek Iwan Paskiewicz. Cena była więc niska, hrabina zgodziła się na zaciągnięcie pożyczki w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim, a resztę należności zostawiła na hipotece. Dzieje fabryki są krótkie - jeszcze nie zdążyła się rozwinąć i spłacić należności, gdy przeszła na własność Banku Polskiego. Paweł Łubieński , bratanek Henryka dzierżawił zakład do 22 maja 1850 r., jednakże fajansarnia nie zdołała się utrzymać i upadła. Liczba pracowników nie była duża, od początku sprowadzono zagranicznych fachowców czeskich i niemieckich. Pierwszym dyrektorem był Robert Wendler, Saksończyk, który w 1842 r. przeniósł się do Tomaszowa. Ponadto w aktach parafialnych występuje czterech pracowników-fabrykantów (Franciszek Wachter z Czech, Juliusz Jahn, Stanisław Kryduciński-Kerduszyński, Fryderyk Kiszlicz) i kilku uczniów i czeladników. Zakład mieścił się w budynkach gospodarczych pałacu. Większość zaciągniętych kredytów wykorzystano na sprowadzenie i opłacenie fachowców oraz zakup surowców. W pobliżu nie było złóż gliny i prawdopodobnie sprowadzano ją aż z okolic Lwowa galerami do Puław, a następnie wozami do Lubartowa. W fabryce wyrabiano fajans o szkliwie białym lub barwionym, kamionkowe naczynia o charakterze użytkowym oraz odrębność Lubartowa - terrolity. Jest to rzadko spotykany rodzaj ceramiki wyrabiany z glin mieszanych, specjalnie wypalany i pokrywany lakiem czarnym, czerwonym lub szarym. Cechą charakterystyczną lubartowskiej ceramiki było specjalne modelowanie rzeźbiarskie wyrażające się w kształcie przedmiotu, formowaniu różnych elementów i stosowaniu nakładek plastycznych. Nie stosowano nadruków, rzadko - tytko na talerzach - malowanie. Dekoracja plastyczna wzorowana była na ceramice angielskiej Wedgwooda, a treścią nawiązywała do sztuki hellenistycznej, egipskiej i chińskiej. Wyrabiano serwisy, naczynia gospodarcze i kuchenne oraz przedmioty typu przycisków na biurko, lichtarzy, wazonów. Nieliczne egzemplarze znajdują się dziś w muzeach. W 1911 r. wybudowano w Lubartowie pierwsze zakłady przemysłowe: m ł y n e 1 e k t r yc z n y usytuowany w pobliżu dworca i zatrudniający dziewięciu robotników oraz b r o w a r w posiadłości Majewskich, zatrudniający siedmiu pracowników.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Huta szkła Wybudowana została na terenie odkupionym od braci Maksymowiczów przez Arom Habelsberga - pierwszego właściciela. Budowę rozpoczęto we wrześniu 1921 r., a już w marcu następnego ruszyła produkcja. Do 1925 r. wybudowano przybudówki dla oddziałów pomocniczych i budynek składów, zaś w 1937 r. Tobiasz Garfingiel zbudował od strony dworca budynek przeznaczony na biura i mieszkania pracowników. Produkowano wyroby szklane, głównie butelki, słoiki i gąsiory. Surowiec sprowadzano z Warszawy i Inowrocławia (soda), Opoczna (kreda) a piasek z prywatnych działek Jacka, stłuczkę szklaną zaś z całego województwa. Robotnicy rekrutowali się z innych miejscowości - Radomia, Wyszkowa, Warszawy, Lwowa, później okolicznych wsi. Przeciętnie zatrudniano 200-300 osób. Dzień pracy trwał osiem godzin, choć zdarzało się przedłużanie do dziesięciu. Dopiero w 1928 r. hutników objęto ubezpieczeniem na wypadek choroby przez tzw. Kasę Chorych, a w 1935 r. wprowadzono ubezpieczenia emerytalne. Zdarzały się przerwy w pracy i strajki spowodowane brakiem zamówień. Najdłuższy taki wygas (wygaszano wówczas piece hutnicze) miał miejsce w latach 1934-1936. Robotnicy musieli jeździć za pracą po całej Polsce. Po wybuchu wojny początkowo nie wznawiano produkcji. Po pewnym czasie Niemcy przydzielili hucie komisarza zwanego "Frycem" i żądali produkcji zbliżonej do przedwojennej. Hutnicy niechętnie wykonywali rozkazy, obniżając nawet o 10% normę, zwalniając się z pracy, sabotując zarządzenia. W 1943 r. grupa hutników została aresztowana i zamordowana na Zamku Lubelskim. Huta wznowiła produkcję po wyzwoleniu. Betoniarnia Z inicjatywy Sejmiku powiatowego w latach 30-tych uruchomiono w pobliżu dworca kolejowego kolejny zakład przemysłowy - betoniarnię. Wyrabiano w niej pustaki, dachówki, kręgi studzienne, płyty chodnikowe, słupy żelbetonowe do ogrodzenia oraz materiały do budowy mostów i przepustów. Zakładano, że dzięki rozpowszechnieniu wyrobów i elementów betonowych nastąpi rozwój budownictwa.

21. Z lubartowskiej prasy ECHO ZIEMI LUBARTOWSKIEJ 1925

Zły stan dróg wpływa ujemnie na stosunki gospodarcze. Starosta lubartowski polecił urzędom gminnym doprowadzić do należytego stanu wszystkie drogi, zastrzegając, że będzie to osobiście sprawdzał.

młodzież akademicka z Lubartowa i powiatu zorganizowała Stowarzyszenie Akademików w celu zdobywania środków materialnych i opieki nad niezamożnymi członkami planując wiele imprez.

26 września przybywa do Lubartowa lotna wystawa lotnicza, która w dwóch wagonach mieści mnóstwo ciekawych eksponatów. Bilet na wystawę kosztuje 50 gr, uczniowski - 20 gr, do tego dodawane są pisma i pocztówki. Wystawa zabawi w Lubartowie jeden dzień.

W myśl rozporządzenia nadzwyczajnego komisarza do spraw walki z epidemiami wydano Magistratowi Lubartowa nakaz uchwalenia regulaminu sanitarnoporządkowego obowiązującego wszystkich mieszkańców.

wyjeżdżających do Gdańska informuje się, że zachodzi wypadki zatrzymania podróżnych na granicy terytorium Wolnego Miasta Gdańsk. Należy posiadać dowód osobisty z wypełnioną rubryką "przynależność państwowa", dowody takie wydaje starosta.

w najbliższych dniach wyjdzie z druku szkic monograficzny m. Lubartowa w opracowaniu Wandy Śliwiny (Jagienki spod Lublina) cena 1.50.

na terenie powiatu zorganizowano 16 kół Ligi Obrony na posiedzeniu wydziału powiatowego Sejmiku Powietrznej Państwa, prezesem został starosta Stefan uchwalono asygnować z funduszu wydziału 50 zł Makowski zasiłku na utrzymanie niedołężnych starców Walentego i Apolonii Kożuszków i zlecić umieszczenie ich w schronisku przy szpitalu powiatowym.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

odpust Zielonych Świątek 1926 r. był atrakcyjny - w Lubartowie pojawił się na miejskim pastwisku aeroplan "Lubliniak". Z inicjatywy szefa propagandy lotnictwa województwa lubelskiego ppłk Rudnickiego zorganizowano loty propagandowe nad miastem. W pierwszym - z lotnikiem Jamesem Vorledge brała udział Wanda Śliwina, która stwierdziła "Lubartów z lotu ptaka jest duży i ładny".

25 września odbyło się posiedzenie wydziału powiatowego Sejmiku Lubartowskiego, na którym zatwierdzono statut podatków gminnych od prawa do polowań, udzielono 150 zł stypendium szkolnego dla ucznia Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Męskiego w Lublinie Władysława Skubisza.

Lubartowski Powiatowy Związek Komunalny prowadzi następujące prace inwestycyjne: budowę szosy Michów-Rudno, budowę bruku na odcinku drogi wojewódzkiej Lubartów-Syry-Kurów, budowę drugiej połowy mostu na Wieprzu pod Szczekarkowem, remont budynku szpitala powiatowego, przygotowanie materiałów technicznych do budowy linii telefonicznej Lubartów-Luszawa- Czemierniki.

z inicjatywy inspektorów szkół staraniem nauczycieli szkół powszechnych odbyła się 14 grudnia w sali kina "Corso" uroczystość ku czci Bolesława Chrobrego z racji jubileuszu jego koronacji. Otwarcia dokonał starosta Mańkowski. Prezentowano deklamacje, śpiewy pod batutą p. Zaborskiego, odczyt p. Kwiatkowskiej, żywe obrazy i sztukę w jednym akcie "Polska jest wolna".

19 marca 1926 r. odbyła się uroczystość 350-lecia istnienia cechów. O 10.00 odbyło się nabożeństwo w kościele farnym odprawione przez ks. prałata Bramskiego, uczestniczyli: wojewoda dr Bryła, mec. Rettinger, mjr Szczodrowski, starosta Mańkowski, burmistrz Śliwa, inspektor szkolny Bronisław Chłopicki, inż. Trojanowski, inż. Teleżyński, komendant policji Sikorski, komisarz ziemski Łaszcz. Po przemówieniach nastąpiło wbijanie pamiątkowych gwoździ do sztandaru i wpisywanie do złotej księgi. Przy zapalonych świecach jubileuszową przysięgę złożyli wszyscy mistrzowie i podmistrzowie cechów.

przez tegoroczny sezon budowlany Magistrat zabrukował 10 tys. m. na sześciu ulicach i rynku, położył trotuary, dokończył zewnętrzną budowę gmachu kąpieli miejskich, wybudował dwie studnie i wyremontował pozostałe. Projektuje się w przyszłym roku zabrukowanie pozostałych błotnistych ulic, zaprojektowano też budowę gmachu dla 7-klasowych szkół powszechnych.

18 grudnia w szkole powszechnej męskiej odbyła się uroczystość ku czci Marii Konopnickiej urządzona przez uczniów kl. II i ich wychowawczynię p. A. Miduchównę dla dzieci klas młodszych.

2 stycznia 1926 r. odbyła się uroczystość poświęcenia i nadania nazwy Wniebowzięcia NMP dla szpitala Sejmiku lubartowskiego. Celebrą kierował ks. prałat Bramski dziekan lubartowski w asyście ks. Szulca, rektora kościoła pokapucyńskiego. Przy szpitalu powstał przytułek dla starców i kalek. w celu upiększenia wzorem Europy Zachodniej naszych wiosek, miast i dróg podjęto w r. 1925 akcję sadzenia drzew przydrożnych

ROZKŁAD JAZDY POCIĄGÓW Wyjazdy z Lublina Przyjazdy 15.30 7.55 23.05 LUBLIN 22.24 16.12 8.28 23.38 BYSTRZYCA 21.54 16.36 8.48 23.59 LUBARTÓW 21.30

do Lublina 7.30 18.35 7.00 17.50 6.37 17.16

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

W mieście istnieją: PCK, Polska Macierz Szkolna, Koło Ligi Obrony Powietrznej Państwa, oddział Towarzystwa Obrony Kresów Zachodnich, Związek Kół Rolniczych, oddział Związku Nauczycieli Szkół Powszechnych, klub sportowy piłki nożnej "Lewart", klub sportowy piłki nożnej "Bar- Kochba", Ochotnicza Straż Ogniowa, oddział Stowarzyszenia Kupców Polskich, kółko łowieckie "Lewart", drużyna harcerska "Strzelec", Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej, Związek Młodzieży Wiejskiej, oddział Sokoląt należący do gniazda w Kozłówce.

LUBART0WIAK1933  St. Mielczarek monter radiotechniczny - Lubartów ul. Lipowa 3 przerabia radioaparaty według najnowszego systemu – instaluje aparaty detektorowe na głośnik - reperacje i magnesowanie głośników i słuchawek - reperacja akumulatorów – zakładanie telefonów lokalnych - c e n y p r z y s t ę p n e 

w dniu 15 stycznia b.r. gruntownie odnowiona sala remizy strażackiej stała się miejscem odegrania po raz drugi przez miejscowy zespół amatorski krotochwili Grzymały-Siedleckiego p.n. "Podatek majątkowy". Pomimo dużego mrozu i odstraszającej nazwy sala była zapełniona po brzegi, a nawet kilkanaście osób odeszło od kasy z braku biletów. Sztuka bardzo dobrze wyreżyserowana wypadła w całości nadzwyczajnie. Na uwagę zasługuje orkiestra straży grająca w czasie krótkich antraktów.

 KTO OSZCZĘDZA NIE ZAZNA NĘDZY - Komunalna Kasa Oszczędności powiatu lubartowskiego w Lubartowie ul. Lubelska 22 tel. 55 zatwierdzona w dn. 27 kwietnia 1927 r. uruchomiona została w dn. 2 stycznia 1928 r. – konto czekowe w KKO - rachunek żyrowy w Banku Polskim w Lublinie – rachunki bieżące - przyjmuje na przechowanie depozyty - wykonuje zlecenia inkasowe i przekazy - otwiera i prowadzi rachunki czekowe i bieżące, przyjmuje wkłady oszczędnościowe i wydaje książeczki oszczędnościowe – załatwianie interesantów dokładne, sumienne, szybkie, tanie - za fundusze ulokowane gwarantuje dwa miasta i 14 gmin wiejskich - ubezpieczenie prawne – wkładca nie może stracić - Jeszcze nikt nie stracił, kto swoje oszczędności KKO powierzy. 

od kilku lat istniało w Lubartowie Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej. Jego uaktywnieniem zajął się niedawno ks. dr Krynicki, zdobywając sobie uznanie wśród młodych. W okresie świąt Bożego Narodzenia SMP wystawiło w sali Braci Misjonarzy jasełka mieszane Rydla i Or-Ota reżyserowane przez p. Śliwinę i urozmaicone dostosowanymi kolędami, które odśpiewał miejscowy chór kościelny pod kierunkiem p. Maliszewskiego. Jasełka grano aż siedem razy przy zapełnionej sali.



B i u r o porad, tłumaczeń, pisania próśb i przepisywania na maszynie T. Brwilińskiego w Lubartowie przy Kamionkowskiej nr 16a (obok Magistratu) referuje podania w sprawach administracyjnych, skarbowych, sądowych, wojskowych, akcyzowych itp. specjalny dział referowania próśb do urzędu rozjemczego dla spraw kredytowych małej własności rolnej. C e n y przystępne - porady bezpłatne.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

 w 1932 r. na terenie powiatu Państwową Odznakę Sportową zdobyło 90 mężczyzn i 2 kobiety; z tego 1-złotą, 4-srebrne i 87 brązowych. Próby na odznakę organizują przewodniczący powiatowych komitetów WF i PW, dyrektorzy zakładów naukowych, dowódcy pułków, przewodniczący związków i stowarzyszeń sportowych oraz WF i PW. POS składa się z sześciu grup sprawności: gimnastyka i pływanie do 100m.-skoki, biegi do 800 m, rzuty-boks, szermierka, gry sportowe, strzelanie-marsze, wycieczki, biegi narciarskie, łyżwiarskie, konne, kolarskie, pływanie do 1000m, wioślarstwo-strzelanie dla mężczyzn, gry sportowe dla kobiet. W tych grupach w dowolnych działach trzeba osiągać co najmniej wyniki minimalne przewidziane w regulaminie. Odznaka jest nadawana na okres dwuletni i. trzeba ją powtórnie zdobywać. Mężczyźni podzieleni są na siedem grup - od 15 do 50 i wyżej lat, kobiety na sześć - od 17 do 50 i wyżej lat. 

19 marca oddziały Związku Strzeleckiego uroczyście obchodziły dzień imienin Pierwszego Marszałka Polski. Józefa Piłsudskiego. W defiladzie wzięło udział około 1000 osób, poświęcono autopogotowie OSP Lubartów, a akademie - dla organizacji po południu i wieczorna o treści poważniejszej tworzyły piękną całość.



sekcja dramatyczna przy miejscowej straży ogniowej w dn. 9 kwietnia po raz drugi odegrała dwie sztuczki "Porucznik Pierwszej Brygady" i "Wesoły ordynans". Jak na nowo założony zespół przedstawienie wypadło imponująco, orkiestra pod batutą p. Wysockiego zdobyła uznanie publiczności.

 w Lubartowie rozegrano mecz piłkarski międzymiastowy Lublin-Lubartów. Wygrali Lublinianie 6:2.  od 1 do 10 września odbywał się bieg kolarski dookoła Polski na przestrzeni 1700 km. Trasa 8 etapu prowadziła przez Lubartów. Zwyciężył Lipiński z K.S. Skoda przed Oleckim.  2 kwietnia odbyło się walne zebranie Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet. Organizacja w ubiegłym roku zajmowała się: REFERAT opieki nad matką i dzieckiem kierowany przez H. Kossobudzką: zorganizował kolonie letnie dla dzieci śląskich, półkolonie dla dzieci z Kasy Chorych i najbiedniejszych z Przedszkola tprzez 6 tygodni skorzystało 65 dzieci), dożywianie dzieci przez wydawanie obiadów w domach prywatnych i wydawanie mleka dla niemowląt, urządzono choinkę z paczkami dla 120 dzieci. SEKCJA przedszkola kierowana przez K. Lipską prowadziła przedszkole dla 20-95 dzieci, w większości zwolnionych z opłat i otrzymujących bezpłatnie drugie śniadanie. REFERAT wychowania obywatelskiego kierowany przez p. Zygiern-Kornową organizował odczyty o sytuacji politycznej i gospodarczej wygłoszone przez posłankę H. Jaroszewiczową, A. Miduchównę i Z. Breitmeierową, utworzył komitet dla uczczenia ś.p. Michaliny Mościckiej żony P. Prezydenta, zorganizował uroczyste nabożeństwo w kościele parafialnym

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

i akademię w kinie "Oaza", w lutym zorganizował 6-tygodniowy kurs kroju i szycia pod kierunkiem p. Chęcińskiej. REFERAT kultury i piękna kierowany przez p. M. Jakubowską prowadził propagandę zdobnictwa werand i balkonów, organizował koncerty, zabawy. Większą imprezą była wystawa - kiermasz z wytwórczości miasta i powiatu. Otwarcia dokonał p. starosta Kossobudzki przy udziale przedstawicieli władz, duchowieństwa, organizacji społecznych i licznej publiczności. Zarząd Stowarzyszenia złożył podziękowania staroście p. Kossobudzkiemu, burmistrzowi p. Lipskiemu oraz inspektorowi p. Powtakowi za wsparcie i pomoc.  Liga Morska i Kolonialna, oddział w Lubartowie, doceniając znaczenie dla Polski dostępu do morza oraz stojąc na straży naszej dzielnicy pomorskiej wzywa wszystkich mieszkańców powiatu do zapisywania się na członków Ligi i rozprzestrzenianie idei naszej Ligi wśród szerokich mas ludności. Zgłoszenia pod adresem: Liga Morska i Kolonialna oddział w Lubartowie na ręce p. Andrzejewskiego. Każdy członek otrzymuje bezpłatnie czasopismo" Morze".  w miesiącu wrześniu powstał komitet uroczystości narodowych jako stała instytucja społeczna pod protektoratem starosty Kossobudzkiego. Przewodniczącym komitetu został. burmistrz Lubartowa Adam Lipski. Staraniem komitetu 8 października odbędzie się uroczystość 250-lecia Odsieczy Wiedeńskiej. 

w ramach święta Morza komitet organizacyjny ze starostą Kossobudzkim dokonał następujących poczynań: zorganizowano wycieczkę do Gdyni dla 261 osób, zebrano na terenie powiatu 2083 zł 43 gr przekazując je komitetowi głównemu, wydano specjalny numer "Lubartowiaka" poświęcony zagadnieniom polskiego morza, utworzono pięć nowych oddziałów Ligi Morskiej i Kolonialnej.



28-29 czerwca odbyły się główne uroczystości w Lubartowie z nabożeństwem w farze, pochodem z udziałem wielu organizacji (wyróżniał się w nim okręt "Gdynia" urządzony na samochodzie ciężarowym, który stał się najlepszym środkiem propagandowym na rzecz akcji morskiej). Zorganizowano też nabożeństwo w synagodze, a nad Wieprzem urządzono zawody pływackie, wyścigi kajaków i łódek, puszczanie wianków, tańce. Uczestniczyło ponad 1000 osób.

 w nocy z 26 na 27 sierpnia wybuchł pożar w pałacu należącym do Braci Misjonarzy. Pomimo pomocy kilku straży m.in. lubelskiej pałac spłonął prawie że doszczętnie.  7 listopada w Lubartowie bawił Pan Minister rolnictwa i reform rolnych dr Nakoniecznikoff-Klukowski. Celem przyjazdu było przeprowadzenie lustracji powiatowego urzędu rozjemczego i okręgowego towarzystwa organizacji i kółek rolniczych.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

 Zwróć uwagę, że największa w województwie lubelskim Betoniarnia Sejmiku lubartowskiego odznaczona na P.W.K. w Poznaniu za solidne wykonywanie wyrobów betonowych z dn. 1 maja została uruchomiona. Dzięki specjalnym urządzeniom dajemy wyrób mocny i trwały - betoniarnia położona tuż przy stacji -- dostawa wagonowa - ceny znacznie zaniżone - załatwiamy szybko – informacji udziela biuro wydziału powiatowego w Lubartowie tel. 1.

22. W latach wojny i okupacji

W dniach 11-14 września 1939 r. w mieście stacjonował dowódca Frontu Północnego gen. Stefan

Dąb-Biernacki i jego sztab. Z Lubartowa przeniósł się do Łęcznej. W dniu następnym oddziały płk Tadeusza Komorowskiego i oddziały Wileńskiej Brygady Kawalerii nawiązały łączność z gen Biernackim. W tym czasie podjęto decyzję o reorganizacji i stworzeniu Frontu Północnego, a Lubartów miał być jednym z siedmiu punktów dla rozbitych jednostek. 15-16 września przez teren powiatu maszerowały lasami kozłowieckimi 39. dywizja piechoty rezerwowej gen. Brunona Olbrychta, a znad Wieprza 17 września grupa operacyjna kawalerii gen. Władysława Andersa. 18-19 września od strony Lublina na teren powiatu wkroczyły oddziały 14. dywizji piechoty niemieckiej .Ostatnie walki na tym terenie stoczyła 29 września dywizja kawalerii gen. Zygmunta Podhorskiego. Na rozkaz gen. Kleeberga przerwała ona walkę i przesunęła się w rejon Czemiernik i Kocka. W walkach o Lubartów zginęli 19 września strzelec Władysław Michalski, a później Witold Wismund i mjr Fryderyk Faruzel. Ich groby znajdują się na cmentarzu lubartowskim. Mieszkańcy Lubartowa walczyli w okresie kampanii wrześniowej głównie w szeregach armii: "Prusy", "Pomorze", "Kraków", "Łódź", SGO ,Polesie", w obronie Lwowa, we Flocie Pińskiej i Korpusie Ochrony Pogranicza. Uczestniczyli w najważniejszych bitwach: pod Mokrą i Ostrowami, na Śląsku, nad Bzurą, w Warszawie, pod Tomaszowem Lubelskim, wreszcie Kockiem i Wolą Gułowską. W wyniku kapitulacji trafiali do stalagów i oflagów w Niemczech i Norwegii oraz łagrów Zaporoża i Workuty. Byli internowani na Węgrzech, uciekali do Francji, by tworzyć polskie oddziały. W Anglii znaleźli się m.in.: ppor Mirosław Orzechowski, pilot myśliwca Dywizjonu 308 (zginął nad Kanałem La Manche}, sierż. Zdzisław Taczalski, pilot Dywizjonu 301 (zginął nad Adriatykiem), sierż. Stefan Wójtowicz, pilot Dywizjonu 303 (zginął w bitwie o Wielką Brytanię), Tadeusz Mioduchowski, uczestniczący w wyprawach lotnictwa bombowego na Niemcy. W Brygadzie Strzelców Karpackich w walkach o Tobruk, El Gazalę i Bardi uczestniczyli Zygmunt Filipowicz i Stanisław Filip. W oddziałach II Korpusu pod Monte Cassino walczyli m.in. Józef Chabros, Leon Sławecki i Stanisław Domański. Stanisław Kur walczył w I Dywizji Pancernej gen. Maczka. Wielu Lubartowiaków przetrzymywanych w łagrach zostało przymusowo wcielonych do oddziałów Armii Czerwonej i walczyło pod Moskwą, Leningradem, Stalingradem i Kurskiem. Mikołaj Lukaszenin walczył o Leningrad, po czym po wielu staraniach przybył do Sielc nad Oką i trafił do 1. Dywizji Piechoty, z którą przeszedł cały szlak bojowy, aż do Berlina. Po opanowaniu całej Polski Niemcy przystąpili do organizowania nowej władzy i zaprowadzania własnych porządków. Lubelszczyzna znalazła się w Generalnym Gubernatorstwie. Dystrykt Lubelski GG objął swoim zasięgiem także Lubartów i Ostrów. Wprowadzono cywilną administrację i rozbudowano system policyjny. 27 października na wschodni brzeg Wisły przerzucono 102 batalion Schutzpolizei z zadaniem przeprowadzenia pierwszych akcji eksterminacyjnych. Sztab mieścił się w Lublinie, do Lubartowa skierowano 3 kompanię. W grudniu 1939 r. jej dowódcą został hauptman Trapp. Starostą powiatu lubelskiego i obszaru lubartowskiego został Friedrich Emil Ziegenmeyer, komendantem żandarmerii - Wilhelm Siemer, a zastępcą Gustaw Bensch. W Lubartowie siedzibę miał pluton żandarmerii z komendantem Walterem. Zimą 1940 r. Niemcy usunęli pluton żandarmerii i umieścili tam Deutsche Abteilung. Szpital zaś przeniesiono do pałacyku Wolińskiego. Wszystkie gmachy w mieście zajęli Niemcy. Szkołę powszechną zamieniono na koszary SturmPolizei, a z czasem przystosowano na szpital. W gimnazjum mieścił się sąd oraz więzienie, stacjonował też pluton S.A.-Polizei (policji politycznej). W kamienicy Dereckiego przy ul. Lubelskiej mieściła się żandarmeria niemiecka zaś w domu Więcławicza – policja polska i żandarmeria. Już na przełomie 1939 i 1940 r. do Lubartowa i powiatu zaczęli przybywać wysiedleńcy z Pomorza, głównie Inowrocławia i Koronowa. W późniejszym czasie także z Lublina i zwalniani z Majdanka mieszkańcy Zamojszczyzny, którzy byli tu przymusowo osiedlani. Na przełomie 1943 i 1944 r. masowo przybywali również uciekinierzy z Wołynia. W sumie przybyło około 1200 osób. Już w grudniu 1939 r. z inicjatywy burmistrza Aleksandra Lalki utworzono w mieście Komitet Samopomocy Społecznej z lekarzem Apolinarym Kuśmierskim, Stefanem Rafalskim i Janem Mangoldern. Przekształcił się on następnie w delegaturę Rady Głównej Opiekuńczej z Karolem Skaruchem, Stanisławem Żurowskim, Józefem Dereckim, Franciszkiem Guterskim i Wandą Liskówną na czele. Organizowano pomoc

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA wysiedlonym i biednym, prowadzono kuchnię ludową i punkt dożywiania dzieci, organizowano rodziny zastępcze dla sierot wojennych np. z Zamojszczyzny. Fundusze i produkty pochodziły ze składek prywatnych zwłaszcza Stowarzyszenia Kupców Polskich oraz właścicieli majątków KoZłówki, Rawityna, Pałecznicy i Niemiec. W sumie opieką objęto 1053 osoby, w tym 477 wysiedleńców i 72 uchodźców. Przed wojną w Lubartowie mieszkała ponad 3 tys. Żydów. Zostali oni w specjalny sposób potraktowali przez nową władzę. W obrębie ulic: Żabia-11 Listopada- Browarna- Poprzeczna -Lubelska zostało zlokalizowane lubartowskie getto. Nie było ono otoczone murem, ani parkanem a jedynie oddzielone wąskimi uliczkami od reszty miasta. Zamknięto bożnicę niszcząc jej wnętrze, naczynia liturgiczne i księgi. Dla celów porządkowych powołano Radę Żydowską z Jakubem Mordko Lichtenfeldem, a następnie Dawidem Perecem na czele. Utworzono też 11-osobową służbę porządkową, wprowadzono obowiązek pracy dla wszystkich od 14 do 60 roku życia i rejestrację Żydów. Pozbawiono ich prawa własności, odbierano sklepy, warsztaty i magazyny. Wysiedlano z własnych domów przenosząc do klitek, skąd wypędzono biedotę żydowską. W listopadzie 1939 r. część Żydów lubartowskich wypędzono do Ostrowa, Parczewa, Kamionki. Jednocześnie do miasta przybyły transporty z Ciechanowa, Lublina oraz Słowacji (okolo 2 tys.), a w październiku 1942 r. z sąsiednich miejscowości. Łącznie przybyło około 3,5 tys. ludzi. Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej nastąpiło 11 października 1942 r., kiedy to wszystkich Żydów spędzono na Rynek, sformowano kolumnę i popędzono w kierunku Majdanka. 300 rozstrzelano na lubartowskim cmentarzu żydowskim, inni trafili do Bełżca i Sobiboru. Nielicznym udało się ukryć np. w lasach parczewskich. Eksterminacja Polaków zaczęła się wcześnie. Aresztowania prowadziły 3. kompania 102 i 1. kompania 104 batalionu policji niemieckiej oraz żandarmeria. W Kamionce już 11 listopada 1939 r. aresztowano kilkanaście osób, które zginęły potem na Zamku. 9 grudnia 1939 r. nieznani sprawcy ostrzelali patrol niemiecki w Lubartowie, w dniu następnym rozstrzelano 9 osób. 23 grudnia za torem kolejowym koło betoniarni rozstrzelano 48 osób. W jednej z pierwszych egzekucji inteligencji w Lublinie 23 grudnia rozstrzelany został starosta lubartowski Tadeusz Illukiewicz. W ramach akcji AB 30 marca 1940 r. aresztowano przedstawicieli inteligencji i kupiectwa i rozstrzelano na Zamku. Zginął wówczas przełożony Kapucynów ojciec EfremStanisław Kanabus. 24 czerwca 1940 r. zginęli: ostatni dyrektor gimnazjum Jan Rachwał, adwokat Stanisław Filipek, sekretarz starostwa Antoni Kwaśniewski i Stefan Rafalski. Jesienią 1943 r. przeprowadzono aresztowania członków organizacji konspiracyjnych m.in. organizacji Miecz i Pług, głównie szesnastodwudziestokilkulatków, którzy po ciężkich badaniach "pod Zegarem" zostali rozstrzelani. 6 marca 1944 r. aresztowano grupę hutników lubartowskich, zaś 31 maja zorganizowana została największa łapanka w mieście. W jej wyniku około 200 osób trafiło na Majdanek {V pole) do prac na rzecz Wermachtu m.in. kopania okopów. W sumie przez więzienie lubelskie na Zamku przeszło ponad 1000 mieszkańców powiatu lubartowskiego, kilkaset osób więziono na Majdanku, sto kilkadziesiąt w innych obozach - Oświęcim, Dachau, Buchenwald, Mauthausen, Flossenburg, Sttuthoff itp. Lubartowiacy ginęli w egzekucjach na Łemszczyźnie, Rurach Jezuickich, Majdanku, pacyfikacjach w Kolonii Dębica (VI 1943) i Jamy {8.III 1944), masakrze na Zamku (22. VII I 944 - m. in. Zygmunt Belka i Zygmunt Żebrowski). Pierwsze kontakty konspiracyjne utrzymują dawni legioniści, peowiacy, urzędnicy i nauczyciele. Jeszcze w 1939 r. powołano ZWZ, którego strukturę oparto na systemie trójkowym (znały się tylko trzy osoby współpracujące bezpośrednio ze sobą). W terenie tworzono placówki zajmujące się nasłuchem radiowym i kolportażem prasy, szkoleniem wojskowym, dywersją, sabotażem, pomocą więźniom, tajnym nauczaniem ,pomocą medyczną. Główną rolę odgrywali: Adam Moździński, Józef Jurałomski, Jan Mangold, Leon Błaszkiewicz, ks. Aleksander Szulc. Komendantem ZWZ-AK był Roman Jaworski-Jarosz, a od 1942 r. Roman Jezior. Placówki powstały w Lubartowie, Annoborze, Kozłówce, Nowodworze, Kamionce, Firleju, Czemiernikach, Skrobowie, Łęcznej, Kijanach, Niemcach i Majdanie Kozłowieckim. W latach 1942-1944 prowadzono wiele akcji polegających m.in. na: - organizowaniu łączności (punkty kontaktowe, gońcy, kurierzy) - naprawie wyposażenia wojskowego - rozbrajaniu Niemców w mieście i okolicy - wydawaniu własnej prasy ("Nasza Warta") i rozprowadzaniu prasy akowskiej - służbie sanitarnej. Przeprowadzono cały szereg akcji specjalnych, jak np.: - postrzyżyny - kurtki - rekwizycja 200 sztuk ze składów niemieckich - skóra - zabór ze sklepów niemieckich kino - "gazowanie" amatorów niemieckich filmów - kośba - wyroki na agentów gestapo - dzwony - zdjęcie z dzwonnicy przy farze i ukrycie. Szczególnie wiele akcji dotyczyło działań sabotażowych zwłaszcza w dziedzinie rolnictwa i łączności. Przetrzymywano towary, wydawano fałszywe kwity kontyngentowe, zabierano żywność dla oddziałów AK,

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA podpalano akta i dokumenty w Magistracie, ścinano słupy telefoniczne, przepędzano administrację niemiecką z urzędów gminnych, rozrzucano gwoździe na ruchliwych szosach w celu dziurawienia opon samochodowych. Jedną z ciekawszych akcji była tzw. bocznica Wiepo - przed mostem kolejowym na Wieprzu zbudowano bocznicę w celu przyspieszenia mijania się pociągów na moście. Transportowe pociągi niemieckie celowo kierowano na bocznicę, by umożliwić akowcom rekwizycję potrzebnych materiałów. Na terenie powiatu działały również oddziały partyzanckie wchodzące w skład 8 pułku piechoty Legionów AK. Były to: oddział Lekarza - Bolesława Mucharskiego, Uskoka –Zdzisława Brońskiego oraz Brzechwy - Tadeusza Pośpiechu. Najdłużej działającym i najbardziej związanym z Lubartowem był oddział Lekarza. Powstał na przełomie 1940 i 1941 r., jego trzon stanowiła grupa lubartowska, uczestnicząca we wszystkich akcjach. W Lubartowie mieścił się sztab oddziału, a w domu przy ulicy Krzywe Koło podręczny magazyn broni i materiałów wybuchowych. Skład materiałów drzewnych F. Mendla przy ul. Nowodworskiej był przez cały czas skrzynką kontaktową Komendy Obwodu i oddziału Lekarza. Dopiero w 1944 r. tuż przed akcją "Burza" oddział przeszedł w Lasy Kozłowieckie. Oddział Uskoka powstał w okolicach Ludwina i stamtąd wywodzili się jego członkowie, zaś Brzechwy - był lotnym oddziałem powiązanym z Narodową Organizacją Wojskową i działał w rejonie Samoklęsk i Niemiec. Ponadto w powiecie działały organizacje chłopskie. Ich duchowym przywódcą był Józef Niećko z Kozłówki. Pierwszą organizację utworzyli Zygmunt Goławski i August Respondek w rejonie Ostrowa Lubelskiego. Z Batalionami Chłopskimi współpracował Ludowy Związek Kobiet, którego oparciem był szpital powiatowy. Lekarze Alfons Prus i Marian Sawicki oraz pielęgniarki Kazimiera Rawicz i Irena Tomasiak pomagali partyzantom. Narodowe Siły Zbrojne nie odgrywały większej roli w powiecie, zaś od 1942 r. na bazie ruchu komunistycznego Franciszek Jóźwiak i Jan Tomasiak oraz w Przypisówce – Jan Wójtowicz i Franciszek Waliński utworzyli Gwardię Ludową. Dużą rolę odgrywały siostry Ewa i Irena Tomasiak, łączniczki z Obwodem Lubelskim i Komendą Główną Armii Ludowej. Skatowane na Zamku, zginęły 17 lutego 1944 r. na Majdanku. W końcowym okresie okupacji przystąpiono także na terenie Lubelszczyzny do realizacji akcji "Burza". Na terenie Inspektoratu Lublin kierował nią płk Edward Jasiński- Nurt. W powiecie lubartowskim działania zaczęły się już w połowie lipca 1944 r. 15 lipca w lasach parczewskich rozpoczęła się niemiecka operacja "Wiebelsturm Cyklon" mająca na celu likwidację oddziałów partyzanckich. Lasy te były miejscem pobytu oddziałów Obwodu Lubartów, AL ppłk Grzegorza Korczyńskiego, oddziału Uskoka oraz Zgrupowania "Gromada" 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Łącznie przebywało około 6 tys. osób. Niemcy użyli jednostek policyjnych, zmechanizowanych, batalionów pacyfikacyjnych, baterii artylerii i lotnictwa, razem około 7-8 tys. Brak porozumienia z Armią Ludową zmusił dowódcę "Gromady" mjr Kowala – Jana Szatowskiego do wycofania się i przebijania w rejon Lubartowa. 19 i 20 lipca przekroczono Wieprz i zatrzymano się w lasach lubartowskich. W tym czasie Niemcy zaczęli w popłochu uciekać na zachód. Rankiem 22 lipca do Kowala dotarł łącznik od por. Józefa Jurałomskiego. Przyniesiona wiadomość brzmiała: "Niemcy przygotowują się do opuszczenia miasta, chcemy ich zaatakować. Proszę o pomoc". Równocześnie do sztabu Dywizji dotarł major "Żegota" - Tadeusz Sztumberk-Rychter i przywiózł z Warszawy rozkaz ataku okolic Lubartowa. Dywizja przystąpiła do akcji. Do Kamionki skierowano batalion Sokoła - Michała Fijałki celem zamknięcia Niemcom drogi z Lubartowa na Michów. W tym czasie rozpoczęły akcję oddziały Obwodu. Opanowano koszary i szereg obiektów niemieckich. Na polecenie zastępcy Delegata Rządu na Kraj w obwodzie Bronisława Andrzejewskiego oddział Polskiego Korpusu Bezpieczeństwa zabezpieczył elektrownię, pocztę i urzędy. Komendant miasta Adam Moździński w porozumieniu z sekretarzem Magistratu Marianem Strzyżewskim powołał straż obywatelską. "Nasza Warta" wydała odezwę do mieszkańców wzywającą do "wysiłku, dyscypliny i podporządkowania rozkazowi Komendanta AK". Około 17.00 dotarły do miasta oddziały 27 Wołyńskiej DP - batalion Hrubego - Jana Józefczaka i zakwaterowały się w szkole obok klasztoru. Wspólnie z oddziałem Jura-Jurałomskiego zaatakowano jadący od strony Parczewa pociąg niemiecki, zdobywając jeńców i rekwirując sprzęt. O wypadkach w mieście nie wiedział sztab Dywizji, więc Kowal wysłał do miasta oddział Jastrzębia. Wkroczył on już po zakończeniu walk o pociąg. Oba bataliony rozlokowały się w mieście, ciesząc się gościnnością i serdecznością mieszkańców. Następnego dnia rano pojawiły się pierwsze zmotoryzowane oddziały Armii Czerwonej, zaś w południe żołnierze AL z ppłk Grzegorzem Korczyńskim. Oddziały AK zmuszono do opuszczenia miasta. Dwa dni później w dramatycznych okolicznościach 27 Wołyńska DP AK została rozbrojona w Skrobowie. Radiostacja Dywizji zdołała jeszcze nadać meldunek do Londynu: "Sowieci nas rozbrajają". Zaczęła się nowa rzeczywistość.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

23. Okupacyjne wspomnienia Stanisław Lisek, Jacek Wysocki Już w 1939 r. powstawały grupy organizujące dywersje na terenie Lubartowa i okolic. Pierwszym wyczynem było zerżnięcie słupów telefonicznych na przestrzeni I,5 km, przecięcie drutów i ziszczenia izolacji na linii Lubartów-Niemce. Wieczorem na nicy Lubelskiej -Hauptstrasse spacerowało dwóch panów Orzeł i Młot. Pierwszy miał w kieszeni hiszpana, drugi brzytwę. Zauważyli idącego samotnie Niemca i zbliżyli się do niego. Orzeł krzyknął: hande hoch! Niemiec zaskoczony wykonał rozkaz, wówczas Młot dokonał operacji - odciął brzytwą od hitlerowskiego pasa futerał z bronią. W ten sposób zdobyto jeszcze dwie parabelki, a jedną systemem bezszelestnym odcięto w kinie, gdy Niemiec zapatrzony był na film. Wkrótce Niemcy zmienili taktykę i na pasie nosili puste kabury a pistolety w kieszeniach. Bojkot propagandy niemieckiej prowadziliśmy idąc do kina jako widzowie. Gdy rozpoczynał się seans z dala od miejsc siedzących rzucało się dwie-trzy petardy, które wybuchały, zapalając rozsypany na podłodze fosfor w proszku, wywoływało to popłoch i o filmie nie było mowy. Pewnego dnia postanowiliśmy zarekwirować cieple kurtki uszyte dla Niemców jadących na front wschodni. W wyniku tej akcji zebraliśmy na terenie miasta około 200 sztuk ciepłych kurtek i kożuchów. Zofia Lulek Pod koniec okupacji przybył do Lubartowa Muller, kat Polaków z Jabłonnej koło Warszawy. Burmistrz Lubartowa stał się postrachem miasta, zwłaszcza kobiet nad którymi lubił się znęcać, wynajdując im liczne prace przy porządkowaniu parku, pieleniu, zbieraniu zwiędłych kwiatów i wieńców na cmentarzu, zwijaniu drutów. Szczególnie i za byle co karał te, których mężowie byli w obozach, więzieniach i zginęli. Witold Skaruch Życie było coraz cięższe, zwłaszcza dla inteligencji. Pensja nauczyciela śmiechu warta, przydziały na kartki minimalne. Zaczęto uprawiać każdy skrawek ziemi. My mieliśmy grządki przed domem, na placyku, który zaorano i drugie w ogrodzie parafialnym naprzeciw kościoła św. Anny. Podlewaliśmy je dwa raty dziennie. Była z tego w lecie zupa jarzynowa. W zimie jedliśmy kaszę jaglaną bez omasty, placki ziemniaczane pieczone na blasze, czasem jajecznicę ze stłuczek przyniesionych po znajomości z jajczarni (całe jajka, mleko i masło szły "dla Niemca"). W bańce przynosiłem cienką zupę z RGO, gdzie ojciec pracował społecznie, a której biuro było przykrywką działalności konspiracyjnej, ale prawdę powiedziawszy, my dorastający chłopcy, byliśmy wiecznie głodni. Mama codziennie wieczorem piekła chleb, aby był na dzień następny. Jeśli była mąka. 1 tak żyli w Lubartowie wszyscy... A potem przyszło "ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej". Przerażonych pędzono na kirkut i do łaźni. Widziałem wiezionych na furmankach. Spod płacht sterczały ręce i nogi. Lecz najstraszniejszy był moment polowania (tak!) na tych, co się ukryli... Pewnego razu odkryliśmy z bratem pod łóżkiem prostokątne pudełko. Czarne, pachnące farbą, z dziwnym wałkiem w środku. Ojciec popatrzył na nas uważnie i powiedział: "chłopcy będziemy drukować konspiracyjną, naszą lubartowską gazetę (Nasza Warta). Przysięgnijcie, że nikomu o tym nie powiecie". I tak zostaliśmy żołnierzami AK. Ojciec był dobrym psychologiem. Tajemnicy dotrzymaliśmy. Drukowaliśmy prasę u nas i w innych miejscach, potem wraz z warszawskim "Biuletynem Informacyjnym" kolportowaliśmy ją. Co sobotę i niedzielę "wałkowaliśmy" matrycę i suszyli na podłodze dziesiątki mokrych arkuszy. Ze trzy razy byliśmy o krok od wpadki. Mama, która pracowała z nami, najbardziej drżała o nas. Ale milczała. W tym samym czasie ojciec i mama prowadzili tajne nauczanie i zaczęło się nam troszeczkę lepiej powodzić, bo zapłatę dostawaliśmy w naturze. Ryszard J. Dumało Jesienią 1941 r. zaczęły działać komplety tajnego nauczania. Spora ilość młodzieży ukończyła szkołę powszechną i zapragnęła uczyć się dalej. Komplety składały się z kilku uczniów przerabiających materiał tej samej klasy gimnazjalnej. Również wiele młodzieży ze szkoły powszechnej uczyło się dodatkowo przedmiotów zakazanych: historii, geografii i języka polskiego. Nieco starsi od nas uczyli się raczej indywidualnie... W pierwszym roku uczęszczałem na komplet z Ryszardem Miałkowskim, Bogdanem Jastrzębskim i Zdzisławem Skaruchem. Chodziliśmy uczyć się do Zofii i Bronisława Breitmaierów. Mieszkali oni przy ulicy Cmentarnej, obok b. Szkoły żydowskiej Federbusza, w której mieściła się obecnie nasza szkota powszechna. Niemiecka szkoła dla dzieci volksdeutschów mieściła się w budynku gminy Łucka na Zagrodach. W 1943/44 uczyliśmy się w komplecie: Jacek Dumało, Bogdan Bogdanowicz, Zbigniew Krzyk i Zdzisław Skaruch u Marii Fryczowej, zamieszkałej przy ulicy Głównej. Prowadziła ona kilka kompletów... Równie dużo

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA uczniów chodziło do Marii Perczyńskiej, która prowadziła klasy z językiem francuskim... Dużo młodzieży uczyło się również u Wandy Liskówny, u lana Mangolda i Bazylego Starosolskiego... W domu Polaka przy ulicy Głównej powstał urząd zwany Arbeitsamt'em, którego pracownicy trudnili się rejestracją młodzieży powyżej I4 roku życia i wyłapywaniem młodych ludzi powyżej 16 roku życia, nigdzie nie pracujących tzn. nie zarejestrowanych w żadnym sklepie, czy warsztacie. Złapaną młodzież wysyłano na roboty do Niemiec. Łapacze grasowali po wsiach, byli postrachem. Mieli różne ceny za uwolnienie złapanego. Młodzież powyżej 14 lat musiała już pracować i być zarejestrowana w firmach jako uczniowie, i chodzić do wieczorowej szkoły zawodowej, która prowadził nauczyciel Juliusz Czerwiński w domu u dra Słowikowskiego przy ul. Głównej... W końcu marca 1944 r. obiegła miasto radosna wieść o zabiciu łapaczy z Arbeitsamtu: kierownika volksdeutscha Jabłonowskiego i trzech jego pomocników. Zastrzelono ich przy moście na Wieprzu w Chlewiskach. Wyrok śmierci wydało na nich kierownictwo Walki Cywilnej, a wykonała wydzielona grupa Lubartowskiego plutonu AK. Do zabicia łapaczy przyznają się też ugrupowania AL i BCH. I wreszcie nadszedł pamiętny, upalny, sobotni dzień 22 lipca 1944 r. Jeszcze rano wyrzucano nas i wielu innych mieszkańców z zajmowanych mieszkań rezerwowanych dla wojska niemieckiego. W południe od strony Parczewa nadjechała duża kolumna samochodów, zmotoryzowana jednostka SS. Samochody ciężarowe stały wzdłuż całej głównej ulicy Lubartowa, były odkryte, bo upał był wielki... W pośpiechu ewakuowano szpital polowy z Lżej rannymi żołnierzami, zabierano lekarzy i pracowników... Uciekł naczelnik poczty; ostatni urzędnicy niemieccy, żandarmi z domów Więcławicza i Dereckiego, zabierając konie i bryczki, uciekł naczelnik więzienia Ukrainiec Hładyniuk i szef policji żandarmerii Wensker. Wreszcie odjechali, ci straszni żołnierze na samochodach, szosą w kierunku Lublina... Na opuszczoną szkołę powszechną ruszyli mieszkańcy, głównie kobiety i wyrostki. Zaczął się rabunek porzuconego mienia niemieckiego. Kilkunastu starszych chłopców wskoczyło do baraku-magazynu po pozostawioną tam broń i wyposażenie wojskowe. Wewnątrz baraku stało trzech rannych żołnierzy niemieckich z bronią w ręku, całkowicie zaskoczonych -zaistniałą sytuacją. Na szczęście wpadli tam nasi starsi akowcy... a potem doszedł sam por. Jan Majerski (Zientara) i zrobili porządek. Wydali chłopcom mauzery, nauczyli ich repetować i kazali osłaniać szkołę. Rabującym zabrano łup i przegoniono. Niemcy dali się spokojnie rozbroić. W tym momencie nadszedł pluton AK, obstawił szkołę, zajął koszary i szpital, wystawiono warty. Pluton ten uprzednio zajął więzienie w gmachu gimnazjum i zabezpieczył siedzibę żandarmerii w kamienicy Dereckiego. Nadszedł również pluton Żbika złożony ze strażaków i miasto zostało opanowane. Chłopcy z bronią z białymi opaskami stali teraz na wszystkich ważniejszych skrzyżowaniach z ul. Główną: przy kościele 00 Kapucynów, przy ul. Obywatelskiej i na skrzyżowaniu przed Rynkiem. Zabezpieczono gmach starostwa, na gmachu umieszczono biało-czerwoną chorągiew. Teraz już byłem pewien, że nadeszła wolność. Marian Derecki W 1940 r. wiosną, czy latem mama ze względów materialnych wynajęła duży pokój z niezależnym wejściem dla celów biurowych spółdzielni "Społem", ponieważ ich budynek był wtedy zasiedlony przez mieszkających tam lokatorów i brak było miejsca na agencję skupu jaj (ze względu na dwa niezależne wejścia i bliskość budynków) transakcję wynajmu załatwił z mamą prof. Adam Moździński. Na kierowników tej agencji przyprowadził i zakwaterował dwóch panów Derenia i Romana Jarosza również prof. A. Moździński... Zastanawiałem się, co to za urzędnicy, na których nawet nie pasowały ubrania cywilne. Poruszali się sprężyście, wiek pod czterdziestkę, wydawali polecenia krótkie, zwięzłe, no i byli w częstym kontakcie z p. Moździńskim... Zatrudniony personel prześwietlał, sortował i pakował jaja, które wagonami wysyłano do Niemiec. Ale znowu uderzyło mnie, że część kobiet tłukła specjalnie całe jaja, które jako nie nadające się do wysyłki sprzedawano ludności. Po pewnym czasie zaczęto robić wylewki, bo jaja z nieznacznymi pęknięciami zaczęty wracać z powrotem do składnicy... Zrozumiałem, że to wszystko robione było jako sabotaż, żeby z braku żywności przynajmniej część ludności miała z tego pożytek. Działalność handlowa instytucji ze względu na swój charakter była idealną "przykrywką" dla wszelkiego kontaktu nie tylko z miastem, ale i z terenem. Firma dla celów handlowych posiadała samochód ciężarowy i osobowy. Samochód ciężarowy zaopatrując magazyny w różnorodne artykuły prawie codziennie bywał w Lublinie, a oprócz tego często wyjeżdżał do Kielc, Radomia, a nawet Krakowa. Natomiast samochód osobowy ze względu na ograniczenia wyjeżdżał do Lublina. Dobrze dobrany personel był jednocześnie obstawą Komendanta Obwodu. Na sali interesantów pracowali p .p. Saturnin Szubert, Anna Moździńska, Aleksander Jankowski, Wesołowski, Jakubas, a od strony księgowości Jerzy Weber, Marian Keller. Resztę księgowości to panie, o których nie wiem, w jakim stopniu były w te sprawy zaangażowane. Konkretne osoby były kontaktowane na jakieś hasło, bo i sama funkcja kierownika organizacyjnego była fikcyjna. Cała siatka była idealna, ponieważ na pierwszy rzut oka dla nie-zorientowanych, poza sprawami handlowymi nic nie istniało... W biurze bywali w celach handlowych bracia Mucharscy Bolesław i Antoni, ponieważ otworzyli sklep z porcelaną w Hali targowej "Tanie źródło", a prawdopodobnie byt to jednocześnie punkt kontaktowy, jak wiele innych sklepów...

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Przewijali się jako kawalerka do panien z jajczarni Januszko, Władyslaw Pilcher, Henryk Kubajko. Bywali "w interesach handlowych" Idzikowski z synem Włodkiem oraz Józef Pikula, który prowadził za okupacji zakład szklarski... Dobrze usytuowane centrum sztabowe i sprzyjający klimat dla organizacji działały sprawnie, bo nie było żadnych aresztowań na terenie placówki.

PROTOKÓŁ Z AKCJI POWSTAŃCZEJ W DN. 22-23 VII 1944 R.

sporządzony w dn. 5.VIII 1944 r. przez Komendanta Rejonu lubartowskiego ppor. Anastazego Dnia 22 lipca 1944 r, o godz. 10-tej z minutami zakotłowało się w Lubartowie. Gruchnęła wieść, że bolszewickie czołgi zepchnęły niemieckie tabory w okolicy m. Niemce z powrotem w kierunku Lubartowa. Te wiadomości potwierdziły wracające samochody i pożary chałup z kierunku m. Niemce. Niemcy w mieście biegają i jeżdżą jak wariaci w kierunku m. Kamionka, aby przebić się na kierunek Puławy-Warszawa... O godz. 13.30 komunikuję się z z-cą Delegata Rządu ob. "Wincentym", który oświadcza mi, że celem zabezpieczenia majątku narodowego powołał oddziały PKB (Polski Korpus Bezpieczeństwa). Ob. "Wincenty" jednak zaznacza, że te oddziały najprawdopodobniej nie podołają swoim zadaniom i wobec tego ubezpieczył posterunkami (bez broni) punkty gospodarcze stanowiące poważny majątek narodowy. W tej sytuacji przechodzę do centrum miasta, gdzie tylko raz po raz przewijają się zziajani Niemcy i oglądnąwszy posterunki, o których mowa wyżej, wysyłam rozkaz do ob. "Klomba", mego z-cy, aby z plutonami ob. "Sosny" był gotów na godz. 20.30 w okolicy Stadionu Miejskiego... Wg meldunku ob. Raczyńskiego - żandarmeria opuściła swoja siedzibę, a klucze wraz z 7 KB i amunicją są w naszym posiadaniu. Meldunek zawiera także uwagę, że zaczęły się rabunki mienia państwowego w urządzonym przez Niemców szpitalu polowym w gmachu szkoły powszechnej... Wchodzimy do szkoły - przed magazyn - a tam jak w ulu. Całej pracy przyglądają się 3 Niemcy (2 KB i 1 automat). Przyglądają się spokojnie... ale rabującym. Nie wiem co zrobią, kiedy zobaczą Polaków wynoszących broń z ich magazynów. Dlatego nakazuję ob. Raczyńskiemu, Jałosze W. i drugiemu Raczyńskiemu, aby wewnątrz przygotowali 3 KB gotowe do strzału i tak samo zrobili z pozostałymi i pod taką osłoną zaczęto wydawać broń tym, którzy stanęli na mój rozkaz... Tak uzbrojonym wojskiem wypędzam cywilów z placu szkoły i ustawiam posterunki wartownicze w szkole, przed pocztą, kinem i tym samym pozwalam na spokojne przejęcie całego majątku, jaki znajduje się w wyżej wymienionych obiektach. D-cą warty jest ob. "Żbik", który zjawił się ze swym plutonem (Straż Pożarna)... W porozumieniu z sekretarzem miejskim ob. Strzyżewskim powołuję Straż Obywatelską. Inicjatywa więc pozostawała nadal w naszych rękach, po pewnej legaIizacji naszego kroku. Nasi chłopcy otrzymują opaski białe z pieczątką miasta Lubartowa i są podporządkowani komendantowi Rejonu przez swego dcę warty ob. "Żbika". Miejscowe PPR nie przyszło do głosu zupełnie, jak to się stało dnia następnego. Z tak uprawomocnionym plutonem rozstawiam dalsze posterunki, a reszta, do której już doszedł pluton ob. Szarego, wykonuje prace porządkowe. Spodziewamy się bowiem żołnierzy 27 Dywizji. Czyścimy także miasto z wszelkich oznak niemieckości. Na gmachu Starostwa zawieszamy flagę polską. Dzieje się to w tym samym czasie, kiedy do miasta wchodzi pierwsze oddziały 27 Dywizji. Entuzjazm jest ogromny, kwiatom i okrzykom nie ma końca... Koroną dnia sobotniego jest dalsze rozbrojenie 22 Niemców i pociągu mieszanego szpitalnotowarowego przez oddz. 27 Dywizji i 3 Dywizji (plut. "Adama", "Sosny", "Lekarza", "Wróbla"). Niemcy z pociągu bronili się dzielnie. Około 70 żołnierzy wyposażonych w broń maszynową zostało najpierw przepędzonych z pociągu, a później wyłapanych. Hasłem: Kraków-Karabin kończymy naszą dzienną pracę, a zaczynamy noc. Dnia 23.VII 1944 r. o godz. 9.00 zjawiają się pierwsze zmotoryzowane oddziały Armii Czerwonej... O godz. 12.00 zjawiają się dopiero żołnierze Armii Ludowej ze swym komendantem ppłk Korczyńskim. Deszcz leje jak z cebra... Ppłk Korczyński zakwaterował się ze swoim sztabem na 1 piętrze,

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA

stawiając przed swą "kwaterą" ochronę swej osoby w liczbie 10 alowców. Zaczęły się 3 rozmowy, które doprowadziły do oddania gmachu szkoły AL. i opuszczenia m. Lubartowa przez oddziały AK... Te suche meldunki z przebiegu akcji rozbrajania Niemców... mają raz: zilustrować wysiłek żołnierzy 2 rejonu w tej najbardziej ciemnej sytuacji niewiadomego początku i końca, niepewnej i nerwowej, podchwytywanej na własne ryzyko d-ców, a po drugie: mają potomności rzucić światło na to, jak takie nagle się rozwijają i jakie później mogą wystąpić konsekwencje; później bowiem może być tak, jak w Lubartowie, że Żołnierze-Zwycięzcy zostaną przepędzeni, a w 2 dni później rozbrojeni!!! Żołnierze AK 2 rejonu swoich czynów i tej zniewagi nigdy nie zapomną! Adiutant rejonu Komendant 2 rejonu "Poraj" "Anastazy" pchor. kapr. ppor. Lubartów, dnia 5 sierpnia 1944 r.

24. Po wojnie

W

momencie wyzwolenia spod okupacji niemieckiej ujawniają się i uaktywniają przedstawiciele legalnych władz Delegatury Rządu i AK. Patrole Polskiego Korpusu Bezpieczeństwa zabezpieczają mienie. Rychło jednak muszą ustąpić przed siłą. Mnożą się instytucje i urzędy radzieckie, PKWN-owskie i berlingowskie wydające własne rozporządzenia i apele do mieszkańców. Rozbrajano oddziały AK, a potem PKB, rozprawiono się z aparatem cywilnym Delegatury. Już w lutym 1944 r. w Rudce Kijańskiej komuniści powołali konspiracyjną wojewódzką Radę Narodową, a w marcu powstała Rada Narodowa powiatu lubartowskiego. Na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. powstał aparat MO i UB. Na czele powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa stawali Żydzi przybyli z ZSRR lub miejscowi, którym udało się w początkach okupacji uciec na Wschód. Radom Narodowym i gminnym komisariatom i posterunkom milicji polecano sporządzenie list tzw. faszystów i zwolenników rządu w Londynie. Osoby te miały być wywiezione lub internowane. Zaczęły powstawać obozy m.in. w Skrobowie. Niszczono ludzi, którzy mogli być dla nowej władzy niewygodni - akowców, kadrę wojskową, urzędniczą, inteligencję i ziemiaństwo. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Lubartowie mieścił się przy ul. Nowodworskiej w jednopiętrowym budynku przylegającym do terenu klasztoru. Był ogrodzony, a odcinek tej ulicy (ok. 200m) wyłączono w nocy z ruchu, ustawiono szlabany i uzbrojonego wartownika. W podziemiach mieścił się pomocniczy areszt UB. Właściwy umiejscowiono w budynku dawnego gimnazjum przy ul. Lubelskiej. W celach nie było prycz, ludzi trzymano na betonie, głodzono. Przesłuchania trwały często całą dobę. Aresztowanych bito, kopano, wręcz katowano. W śledztwie przeciw żołnierzom WP uczestniczyli również funkcjonariusze Informacji Wojskowej obsadzonej przez oficerów SB Armii Czerwonej. Obsada Urzędu Bezpieczeństwa w Lubartowie liczyła około 30 osób, organizatorem i pierwszym kierownikiem był Ukrainiec Aleksander Demczuk, a tworzyli ją m.in. partyzanci z AL. Jako doradcy występowali oficerowie NKWD - kapitan i lejtnant - odznaczający się wyjątkowym okrucieństwem. Kolejni szefowie Urzędu to A. Moniuk i Żyd M. Dworecki, mający słabość do złota i kosztowności, co pozwalało czasem wyciągnąć aresztowanego. Wśród funkcjonariuszy byli także mieszkańcy najbliższej okolicy. Wiosną 1945 r. przetrzymywano tu kilkadziesiąt osób. Duża fala aresztowań nastąpiła w lutym tego roku. Dominowali ludzie młodzi, około 20-letni, głównie akowcy. 12/13 marca 1945 r. zorganizowano udaną ucieczkę z aresztu przy ul. Lubelskiej. Siostra jednego z aresztowanych Kazimierza Wróblewskiego - Zofia podała w chlebie piłkę do cięcia metalu, która ukryto pod krzyżem wiszącym na ścianie celi. Przy głośnych śpiewach Gorzkich Żali (był to okres Wielkiego Postu) przepiłowano kraty. Strażnicy nie zauważyli ucieczki. Zbiegło 18 aresztowanych, jeden zgłosił się potem dobrowolnie, dwóch ujęto w Dysie, reszta zdołała się ukryć. Prawdopodobnie w trakcie akcji zginął jeden z wartowników. Wśród uciekinierów był m.in. Anastazy - Jan Majerski, dowódca 2 rejonu AK. W tym czasie na terenie całego powiatu trwały aresztowania. Do ZSRR wywieziono m.in. Adama Moździńskiego, Henryka Brzyskiego, Bronisława Andrzejewskiego, Józefa Jurałomskiego, Jana Filipowicza, pięć osób z Leszkowie, około dwudziestu z rejonu Niedźwiady, Waldemara Krupę z Kamionki, Zygmunta Ciołka z Majdanu Kozłowieckiego i innych. Po przesłuchaniach etapami przez Białą Podlaską, Sokołów przeważeni byli do Szepietówki, a następnie łagrów roboczych w tajdze tub kopalniach. Wrócili nieliczni - Henryk Brzyski, Zygmunt Ciołek, Adam Moździński, lekarz Jerzy Drewnowski, wywieziony z kresów wschodnich. Kary więzienia odbywali inni np.: Roman Jezior, Czesław Gregorowicz, Józef Karczewski, Kazimierz Kućmiński, Tadeusz Zastawny. Według depeszy pełnomocnika Delegata Rządu do Londynu wiosną 1945 r. zaczęła się swoista pacyfikacja powiatu lubartowskiego. Wojska radzieckie otaczały wsie i wszystkich mężczyzn (poza małoletnimi i starcami) wywoziły na Wschód. W tej sytuacji część oddziałów pozostała w konspiracji, prowadząc walkę przeciw nowej władzy.

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA Jesienią 1944 r. powstał Inspektorat Lubelski WiN, podzielony na trzy obwody, w tym Obwód Lubartów. Rozbudowywano sieć konspiracyjną, stawiano zadania ·wywiadowcze i propagandowe. NKWD i UB wspomagane przez licznych donosicieli i szpiegów szybko podjęły działania w celu rozbicia organizacji przeprowadzając liczne aresztowania. Już wiosną 1946 r. aresztowany został Inspektor "Jung" - Roman Jezior. Jego funkcję przejął Franciszek Abraszewski - Boruta, a następnie Władysław Nowicki - Stefan. Wkrótce odbył się głośny proces Boruty, a także zastępcy Komendanta Okręgu Lublin Jana Szatowskiego - Gorala, szefa wywiadu Zygmunta Żebrackiego, komendanta obwodu Lubartów Jana Pudełka-Pławskiego i Marii Brzozowskiej, szefowej organizacji OPUS (zajmującej się opieką podziemia nad więźniami i ich rodzinami). Do 1949 r. na Lubelszczyźnie działały dywersyjne grupy: mjr Hieronima Dekutowskiego - Zapory (aresztowanego w Nysie w 194? r., zamordowanego w więzieniu Mokotowskim), Leona Taraszkiewicza Jastrzębia i Edwarda Taraszkiewicza – Żelaznego (działające w powiatach chełmskim i włodawskim) oraz Zdzisława Brońskiego - Uskoka). Ten ostatni walczył w Lubartowskiem. Największe nasilenie akcji samoobronno-odwetowych tego oddziału przypadło na 1946 i pierwszą połowę 1947 r. Tylko w 1946 r. w powiecie odbyło się ponad 100 napadów na posterunki, urzędy, placówki ORMO i instytucje gospodarcze. W listopadzie wprowadzono do powiatu kilka grup ochronnopropagandowych wzmacniających lewicę. W późniejszym czasie likwidowano już tylko konfidentów i prześladowców. Członkowie oddziału chcieli przetrwać jak najdłużej, licząc ciągle na nową wojnę i kres okupacji radzieckiej. Sam Uskok zginął w 1949 r. w wyniku obławy w bunkrze w Dąbrówce koto Łęcznej. Ważnym momentem walki politycznej stało się referendum w czerwcu 1946 r. Nowej władzy szczególnie zależało na zwycięstwie. Na tydzień przed referendum w miejscu urzędowania komisji instalowano oddział wojskowy, mający prowadzić energiczną propagandę. W dniu głosowania przyjeżdżał przedstawiciel UB, a w pobliżu lokali czuwały MO i ORMO. Nadzór nad komisja wyborczą sprawował przewodniczący, z reguły działacz PPR. Zdarzało się, że zaglądał do kopert i niszczył głosy przeciwników. Na całym terenie UB nie dopuścił do obliczania głosów w miejscach urzędowania komisji wyborczych. Urny pod pozorem zabezpieczenia przewożono do gmin lub powiatu, zabierając do liczenia głosów wybranych przez siebie członków komisji. Jeśli komisja wcześniej zaczęła liczyć głosy, przedstawiciel UB przerywał jej pracę i urnę zabierał. Obliczanie odbywało się pod nadzorem UB. W pogotowiu znajdowały się oddziały wojska i NKWD, choć nie interweniowały. W lubartowskim powiecie spośród 34 tys. uprawnionych do głosowania 70% opowiedziało się za PSL, przeciw komunistom, głosując "nie" na pierwsze pytanie referendum. Niektórzy gorliwi przewodniczący komisji rozsiewali później wiadomości, że wiedzą, jak kto głosował i wystarczy meldunek, by nastąpiły masowe aresztowania. Oświadczenie - my się jeszcze zemścimy nad Lubartowem za głosowanie - dawało do myślenia, zwłaszcza, że oficjalnie przytłaczająca większość była za nową władzą. Referendum przekonało komunistów, że nie należy się obawiać nacisku mocarstw zachodnich. Sfałszowane wybory w styczniu 1947 roku były już tylko przypieczętowaniem stanu faktycznego - umocnienia się władzy komunistycznej. Zaczął się nowy okres w dziejach państwa, jak również miasta Lubartowa. Czasy te - trudne i ciekawe wymagają dziś obiektywnego i krytycznego spojrzenia historyków. Rozmowy ze świadkami i uczestnikami wydarzeń w Lubartowie sprzed 40-30-20 czy 10 lat mogą przynieść bogactwo informacji o sukcesach, kłopotach i trudnościach zwykłego życia w mieście. Staną się przyczynkiem do prawdziwych badań i dociekań naukowych. Może za jakiś czas pozwoli to na uzupełnienie tej publikacji o kolejny rozdział dotyczący historii najnowszej.

Literatura 1. Caban Ireneusz - "Działalność zbrojna oddziałów partyzanckich AK 8 PP Legionów" O.W. "Czas" Lublin 1992 2. Caban Ireneusz - "8 Pułk Piechoty Legionów Armii Krajowej - organizacja i działania bojowe" - Bellona Warszawa 1994 3. Dumało J. Ryszard - "Z dziejów harcerstwa lubartowskiego 1915-1949" - Lublin b.r.w. 4. "Echo ziemi lubartowskiej" - ~1I 1925 - IX 1926 5. "Lubartów szkic monograficzny" - opr. Wanda Śliwina - Lublin 1926 6. "Lubartów i ziemia lubartowska" - 1958, 1961, 1964, 1975, 1980, 1983, 1986, 1993,1996 7. "Lubartów. Z dziejów miasta i regionu" - red. St. Tworek - Lublin 1977 8. "Lubartowiak" - XII 1932 - VII 1933 9. Marat S., Snopkiewicz J. - "Zbrodnia - sprawa gen. Fieldorfa - Nila" - Warszawa 1989 10. Pająk Henryk - "Zbrodnie UB-NKWD" - Lublin 1991 11. Pająk Henryk - "Uskok kontra UB" - Lublin 1992 12. Polski Słownik Biograf czny - hasła: -Firlejowie, rodzina Sanguszków, Mikołaj Kazimierski, Józef Lubomirski, Henryk Lubieński 13. Rościszewska Zofia - "Lewantów w latach 1543-1643"

EWA SĘDZIMIERZ - LUBARTÓW MOJA MAŁA OJCZYZNA 14. Rećko Jan - "Szlakiem Legionów Polskich na ziemi lubartowskiej w 1915 r." Lubartowiak 1996 nr 6-9 15. Rećko Jan - "Piłsudski w Lublinie i na Lubelszczyźnie" - Lubartowiak 1996 nr 11-13 16. Starzewska Maria - "Fajansarnia w Lubartowie" 1840-1850 - Lublin 1985 17. Wereżyński Gracjan - "Historyczne opisanie miasta Lubartowa" (fotokopia: muzeum regionalne) 18. "Ziemia Lubartowska" opr. W. Śliwina, F. Tracz - Lubartów 1928 Podana w niniejszym zestawieniu literatura to tylko najbardziej charakterystyczne publikacje mające dać pewną orientacje w bibliografii dotyczącej Lubartowa. Celowo nie wymieniano szczegółowych tytułów artykułów zamieszczonych w kolejnych tomach wydawnictwa "Lubartów i ziemia lubartowska" a wykorzystywanych przez autorkę. Zainteresowanych odsyłam do podanych wyżej roczników.

View more...

Comments

Copyright � 2017 SILO Inc.